Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/343

Ta strona została przepisana.

zawołał stłumionym głosem pomimo wzruszenia. Za moje dobre serce, że was kiedy niekiedy przechowałem, mnie za to chcecie zaprowadzić na szubienicę? Wy łajdaki — o biada! wy rabusie!
— Nie zapalaj się, Schallesie Hirschu, przerwał Fursch staremu, biadającemu żydowi, kładąc mu po przyjacielsku rękę na ramieniu: kruk krukowi oka nie wykolę — ja ciebie nie zdradzę!
— Kruk — kruk? gniewnie powtórzył stary żyd. Kruki to wy — kruki wy wszyscy razem! Niewdzięczne gałgany, mordercy, łajdaki!
— Z kogóż to żyjesz? kto cię wzbogacił, szlachetny, wspaniałomyślny człowieku? zapytał Fursch.
— Niech was djabli porwą...
— Jeszcze on trochę poczeka, kochany Hirschu, przerwał staremu Rudy Dzik; przynajmniéj byłoby to z jego strony wielkiém bezprawiem teraz, kiedy dążymy do szczęścia! Jeżeli nie chcecie nam dopomódz pieniędzmi i poleceniami do Salomonów w Londynie, skoro macie coś ważnego do czynienia, chcecie się cofnąć? — dobrze! Sprawa i bez was się załatwi! A nie obawiamy się, abyście nas zdradzili, lub nam przeszkodzili, bo tym sposobem sami szyje nadstawiacie!
— Po co tracić czas na próżnéj gadaninie? powiedziała piękna Estera, przystępując do Furscha i ojca i występując w téj chwili rzeczywiście jak szatan kusiciel, jak przecudna syrena, jak córka gorącego południa. Ja zgadzam się na wasz plan, ale pod jednym warunkiem!
— Żądaj Czarna Estero, powiedział Fursęh i podał jéj rękę dla zawarcia umowy.
— Abyście mnie wszyscy słuchali! Ty, jako chętnie wypełniający żądania twojéj córki, ty zaś, jako z radością spełniający rozkazy twojéj narzeczonéj! Przynieście tu papiery — żądam ich, będę je miała przy sobie!
— Oho! to krew Ikesa Salomona, tryumfująco rzekł Fursch — pójdź do serca mojego, moja wielka córko!