Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/351

Ta strona została przepisana.

mnie rzeczą, abyś ztąd nie przez alee zwierzyńca do stolicy wracał, ale tędy, drogą, którą widzieć mogę!
Fursch uśmiechnął się nieznacznie — zrozumiał to życzenie.
— Oby święci mieli cię w swojéj opiece, pobożna siostro! rzekł, kłaniając się mniszce i poufnie podając jéj rękę na pożegnanie.
Zbrodniarz i znakomita pobożna ksieni, po bratersku podali sobie ręce.
Fursch zbliżył swe usta do miękkich, delikatnych palców nieznanéj swojéj opiekunki, w nadziei, że ujrzy na niéj pierścień z cyfrą lub herbem — ale się zawiódł, bo ostrożna mniszka była w cienkich rękawiczkach.
Cofnęła się w cień klasztornego muru. Fursch zaś znowu otulił się płaszczem i opuścił ją, wracając stosownie do jéj życzenia szeroką, przez księżyc oświetloną drogą, tuż nad brzegiem zwierzyńca.
— Zabijesz go! poszepnęła, a ciemne jéj oczy ponuro świeciły i głos brzmiał groźnie i złowrogo, a potém dostaniesz się w ręce kata — głupcze! Moje będą niezmierzone skarby, moje! Za nie wybuduję świątynię rozkoszy i całą ludzkość w grzechach pogrążę!
Te słowa Leony wpośród nocy wyrzeczone, brzmiały pełne zgrozy i przerażenia jak przekleństwo złego ducha, jak groźny ryk nadchodzacéj burzy, nowy potop powiadaj zapowiadającéj.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO.