Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/364

Ta strona została przepisana.

wiadania nie był jeszcze zabudowany, leżały nieczystości i śmiecie, zdechłe psy i koty.
Nieco daléj od cyrku nadbrzeżnego znajdują, się szersze ulice i lepsze domy z pięknemi, bogatemi sklepami — przed właściwém zaś miastem są wspaniałe wiejskie domy i ogrody, otoczone najbujniejszą roślinnością, w któréj ciemnéj zieloności postrzegamy winne grona i figi, pomarańcze i ananasy, tudzież ptaki o kosztownych piórach swobodne lub uwięzione i latające po pawilonach, przed któremi małpa figle swoje wyprawia.
Na ulicach w pewnych godzinach dnia mocno ożywionych, spotykają nas ludzie wszelkiego stopnia i barwy od najmocniéj czarnéj do delikatnie białéj świeżo przybyłych. Prawie każdy jedzie, bo i damy w szerokich słomianych kapeluszach dla uchronienia się od słońca, lubią unosić się w małych siodłach na pysznych koniach.
Murzyn niewolnik, przechodzi prawie zawsze, równie jak i pół-Indyanin, który w miastach szuka utrzymania.
Gdy jękliwy głos dzwonu rozproszył dźwięki po nadbrzeżnym cyrkule, mogło już być około godziny trzeciéj po południu. Chociaż w innych częściach miasta o téj godzinie, z powodu palącego upału, podobnie jak w Hiszpanii i południowéj Francyi, panuje śmiertelna cisza, a ulice wyglądają jak wymarłe, jednak w cyrkule nadbrzeżnym widziano robotników, majtków i czarnych zlanych potem przy pracy, tudzież mężczyzn, kobiety i dzieci wszelkich barw, wszystkich razem zmieszanych i pośpieszających za odgłosem dzwonu, zapewne dla przypatrzenia się widowisku, na które powoływał.
Był to dzwon oznajmujący śmierć grzesznika!
— Co to będzie? zapytał biały człowiek w widocznie niemieckiém ubraniu, ciemniejszego, który tylko co przybywał z jednego okrętu, rzekami utrzymującego związek między Rio a przyległemi miastami.
— Co będzie? odpowiedział ten dosyć płynnie prawie ludowym portugalskim językiem: uciszą Marcellina!