tracąc zatém miny, podniósł w górę stryczek, i z właściwą temu ludowi szybkością i sprytem, zarzucił go na szyję swojéj ofiary, Marcellino wstrząsł się, aż kolana się pod nim ugięły, gdy nagle poczuł ściśnięcie mu szyi, potém chciał rękami zerwać stryczek, ale te ręce były związane!
Taki był przerażający wstęp do nastąpić mającego widowiska!
Marcellino przewracając oczami szukał środka ocalenia! Tracił oddech — czarna pierś jego gwałtownie wznosiła się i opadała. Obok niego stali czteréj posługacze, w każdej chwili rzucić się nań gotowi, daléj ułani z obniżonemi lancami, nakoniec nieprzejrzane tłumy ludu, tamujące wszelkie wyjście, wszelką ucieczkę.
Diaz mocno trzymając strzyczek w prawéj ręce, z kocią zręcznością wszedł na drabinę, mimo ciężkości ciała wstępował na nią pewno i zgrabnie, a gdy się dostał na wysokość szubienicy i po poprzecznéj belce do zakrzywionego w pierścień haka — ukląkł i przeciągnął sznur przez nadzwyczaj mocny hak.
Marcellino, któremu pętlica nieco szyję zacisnęła, widział te przygotowania — tłumy przypatrywały się wszystkiemu z niemém wytężeniem.
Wielu ludzi lubi i poszukuje drżączki i łechtania, jakiemi takie włosy na głowie podnoszące widowisko drażni ich nerwy; nie zważa nawet na niebezpieczeństwo zemdlenia na widok niewypowiedzianych męczarni skazanego, albo przynajmniéj przejęcia się całą jego zgrozą. Nie mogą przemódz na sobie, aby nie byli świadkami tracenia; muszą widzieć, jak jeden z ich bliźnich pod ręką kata walczy ze śmiercią — popycha ich tam pełna zgrozy ciekawość! A nie należy sądzić, że tylko pospólstwo ciśnie się na takie widowiska — w oknach i na płaskich dachach rządowego domu byli nietylko panowie, ale znajdowały się damy wyższego świata!
Diaz spuścił z góry koniec sznura — pomocnicy pochwycili go.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/372
Ta strona została przepisana.