Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/383

Ta strona została przepisana.

wtajemniczyć. Tam wszystko podaje sobie ręce! Otóż sami to zobaczycie i wytrzeszczycie oczy. Nie myślcie tylko, że przybędziecie do zwykłéj plantacyi, albo do hodowli bydła — wyobraźcie sobie sto takich miejsc i rozrzućcie je po kilkunasto-milowym obszarze; wyobraźcie sobie wielkie wsi z tysiącami robotników czarnych i białych; fabryki cukru, przemywalnie, plantacye i rzekę z setkami statków, należące do hrabiego Monte Vero: a będziecie mieli słabe pojęcie o miejscu, które ma być waszą siedzibą! Niejeden oszalałby, gdyby mu przyszło tém wszystkiém kierować i daléj prowadzić — pomyślcie zatém, jakiego musiał mieć ducha i jaką siłę człowiek, który pustynię pełną stepów i lasów do takiego stanu doprowadzić umiał!
— Antonio ma słuszność, jest to cudowne dzieło — o! widywałem ja tu często hrabiego Eberharda przejeżdżającego na swoim karoszu — to dobry pan! Tak bogaty, tak poważny, a jednak taki przyjacielski i miłosierny! Caramba, wielki to żal, że tacy ludzie umierać muszą! mówił Pepi i pośpieszył do innego stołu, przy którym siedziało kilku kapitanów, którzy swoją należytość zapłacić chcieli.
Już nastał późny wieczór — nad zatoką i brzegiem łagodny zmrok zapadł, zwykłe w owych krajach południa ochładzający dziennym żarem rozpaloną ziemię, i nastręczający kilka godzin odpoczynku, przed nadejściem głębokiéj nocy.
O téj dopiero porze ożywiają się ulice w Rio, znakomitsi opuszczają mieszkania przez cały dzień duszne, aby się napoić wieczorném powietrzem po za pełném wyziewów miastem albo też na wodzie. Przejeżdżają po ulicach kobiety i mężczyźni na niewielkich, lecz pięknych koniach — w ogrodach, w altanach po za miastem pełno życia, fontanny wytryskają, kupcy śpieszą do mieszkań — młode Brazylianki w pstrych, krótkich sukniach i boso, niosą na głowach wielkie, z trzciny wyplatane tace napełnione dojrzałemi owocami, i prze-