chodniów do kupna namawiają, — dwukołowe wozy wołami zaprzężone powoli się poruszają, prowadzone ręką zaledwie z potrzeby odzianego parobka — niewolnicy śpieszą z posyłkami z jednego końca rozległego miasta na drugi, miasta, które tak długo spoczywało w głębokim śnie południowym — zaczyna się żwawy ruch, a życie pulsuje głośno i bujnie, odkąd nadszedł bezsłoneczny wieczór.
— Marcellina uwolniono! nagle i głośno wołają po nadbrzeżnym cyrkule, a nowo przybyli goście potwierdzają to w szynkowni pod Śtym Hieronimem.
— Caramba, takiego szelmę! mruknął gospodarz: Pepi.
— Cicho, nie rozgłaszajcie tego! Wiecie najlepiéj, że teraz wszyscy przechodzą na stronę tego szubienicznika? powiedział cicho przewodnik mułów.
— Opowiedzcież przecię, ludzie, jak się to stało! zawołał ciekawy gospodarz na majtków, którzy weszli do werandy i zażądali rumu.
— Co tu opowiadać, raczéj przynieś nam prędko araku! surowym głosem odpowiedział jeden majtek, gdy żeglarz siedzący przy stole przewodnika mułów, z boku spojrzał na niego.
— Z razu zamknęli oni znowu murzyna, aby się pierwéj rozszedł ciekawy lud! zawołał inny majtek.
— To są parobcy okrętowi z kutteru niewolników, który przypłynął wczoraj dla nabrania żywności, poszepnął żeglarz, trącając Niemca — to zły gatunek! Jutro znowu odpływają na morze, udając się najbliższą drogą do Afryki, dla nabrania na pokład nowego ładunku ludzi.
Pepi przyniósł majtkom araku, i zebrał pieniądze, które mu brzęcząc na stół rzucili.
— On miał prawo żądać wolności, mówił daléj jeden majtek; gdy więc nastał wieczór, a ludzie rozeszli się, otworzono dom rządowy i wypuszczono go! Zatrzymuje
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/384
Ta strona została przepisana.