Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/392

Ta strona została przepisana.

dnia parowiec przypłynie do wyspy Lages, ale to nastąpi w przeciągu następnych trzydziestu dni. Po upływie tego czasu, znajdować się będę wieczorem na tém samém miejscu na brzegu, gdzie jutro wsiądziesz w wynajętą przezemnie łódź. Skoro punktualnie wykonasz mój rozkaz, a ów pan parostatku umrze, wypłacę ci przytém złotem twoją nagrodę!
— Hm, massa!
— No, czegóż jeszcze chcesz?
— Marcellino myśli, połowę nagrody teraz, połowę; po śmierci na „Germanii” z żałobną flagą! czatując chciwie powiedział murzyn.
— Sądzę, że mogę ci zaufać i nie chcę być skąpym! A więc spełnię i to twoje życzenie; jutro wieczorem, jak przyjdziesz do łodzi, otrzymasz odemnie pięćdziesiąt ansów złotem zadatku. Ale trafiaj dobrze, Marcellino! Jeżeli „Germania” wywiesi czarną wielką flagę, to skoro się zobaczymy, wynagrodzę cię bardziej niż myślisz i niż przyrzekłem.
— O, massa nienawidzisz nieprzyjaciela równie srodze jak Marcellino swoich nieprzyjaciół! Ale ten stryczek tutaj...
— Znajdziesz sposobność zdjąć go jak cię na „Germanię” przeniosą, prócz tego pana parowca nie powstrzyma stryczek; on ciebie jako biednego murzyna do kajuty zanieść każę.
— Sprawa załatwiona, massa! poszepnął Marcellino, podając panu von Renard swoją czarną, wielką rękę. Znakomity pan nieco wstrętnie położył swoją na dłoni murzyna, znowu wysoko pociągnął płaszcz, i mocno nasunął na twarz kapelusz, zabierając się do wyjścia.
— Nietylko byłoby z twoją szkodą, ale i śmiercią, gdybyś gdziekolwiek choć słówko wspomniało tém czegoś się tu dowiedział — strzeż się ognistéj wody, abyś oszołomiony nie wygadał się! szepnął czarnemu z bardzo przyjaznym uśmiechem.
— O, Marcellino nie będzie nic pił, aż do żałobnéj flagi na „Germanii!” cicho odparł murzyn.