Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/397

Ta strona została przepisana.

unikając wszelkiego pośpiechu, coraz usilniejsze czynił kroki względem odebrania pieniędzy.
Dotąd wszakże cały zarząd pozostawał w ręku urzędników sądowych, a właściwe skarby i kosztowności, na które liczono, ciż urzędnicy opięczętowali do czasu, aż według prawa brazylijskiego wymagalna legitymacya młodego hrabiego, jako dziedzica, sprawdzona zostanie.
Zręczni i zdrożni zbrodniarze jeszcze dręczyli się niepewnością przebiegu ich olbrzymiéj operacyi, pomimo że takowa udać się mogła, przy pomocy takich sprzymierzeńców jak hrabina Leona Ponińska i Schlewe, i że z szaloném prawie zuchwalstwem i pewnością po niebezpiecznéj drodze dążyli. Byli tuż u celu — już uśmiechały się do nich pieniądze i przepych, już widzieli przed sobą wszystkie skarby, które pozyskać i zrabować mieli. Niech się im tylko uda niepodobieństwo, o którém sami zaledwie myśleć śmieli, oszukania cesarza Pedra, tego zawsze mądrego, ale rzeczy wiście niedowierzającego pana. Musieli odważyć się na nie, bo cesarz prędko odebrawszy wiadomość o śmierci Eberharda, dotknięty nią silniéj niż się oszuści spodziewali, zawezwał ich do siebie. Roztropnie przezorny Fursch, a teraz pan von Renard, w ciągu podróży gorliwie uczył się portugalskiego języka, co okazało się teraz bardzo korzystném i skuteczném, jak zwykle wszystko co Fursch tylko postanowił. Miał swoje maniery kiedy chciał, równie jak Rudy Dzik — który postępował jak pan nieulegający żadnej naganie.
Cesarz na posłuchaniu. podał młodemu hrabiemu Edwardowi de Monte Vero rękę, okazał mu swoje współczucie i zapewnił łaskę — a młody hrabia bardzo kawalersko upadł na kolana i przyłożył do ust rękę cesarza...
Na tém posłuchaniu znajdował się także pan von Renard ze swoją piękną czarnooką córką, którą Edward przedstawił cesarzowi jako swoją narzeczoną donnę