Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/401

Ta strona została przepisana.

— Tego nie wiem Antonio, ale dla czego pytasz tak prędko?
— Bo założę się o tysiąc przeciw jednemu, że to ten pan von Renard rozmawiał z murzynem Marcellinem — bo nie przewiduję nic dobrego! Ten ojciec narzeczonéj nie podoba mi się, i właściwie powinienbym przestrzedz Senhora Conde!
— Daj temu pokój Antonio, młody Senhor Conde...
— No — dla czegóż wahasz się?
— Bo zdawało mi się, iż słyszałam jakieś szeptanie i jakby szelest sukień tam w krzakach na górze, cicho odpowiedziała Maranha, tak cicho jak podmuch nocnego wiatru w gałęziach.
— Z góry nikt nas tu widzieć nie może! Co chciałaś powiedzieć o hrabi Edwardzie?
— On niepodobny wcale do naszego hrabiego, szepnęła mulatka; podług mnie jemu niedobrze patrzy z oczu, i...
Maranha zawsze bardzo zmyślna, znowu nagle przerwała i prędko pochwyciła rękę przewodnika mułów — oko jéj nakazało mu milczenie — ostrożnie wskazała ku grotom, z których chociaż niezupełnie można było widzieć zielenią zakryte wejścia i drogi do nich, bo na pochyłości terrasu znajdowały się to wysokie i gęste, to znowu niższe krzaki. Antoni spojrzał w kierunku jéj palca i teraz dostrzegł dwie postaci w górze przy grotach.
— Donna Kornelia i cesarz, pomruknął.
Mulatka położyła palec na ustach i skinęła na przewodnika mułów, aby poszedł za nią. Odgięła gałęzie znajdujących się na dole przy murze zarośli i weszła W panującą tam gęstą i mocną ciemność.
— Idź Antonio, poszepnęła, jutro wieczorem spotkamy się nad brzegiem! Tak lepiéj!
— Chętnie jeszcze pozostałbym przy tobie, Maranho, cicho odpowiedział przewodnik mułów, przyciągając ku