Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/403

Ta strona została przepisana.

ciemny koloryt wybornie przystawał do tego kraju słońca, teraz jeszcze piękniejsza, odkąd przy panującym upale pełność kibici i lica jeszcze bujniéj wystąpiła, miała na sobie srebrzysto połyskującą jedwabną suknię, co do kroju równie zalotnie jak śmiało wyrachowanie obmyślaną. Gdy z tyłu téj sukni wlókł się długi, szeleszczący ogon, z przodu była ona tak krótka, że za każdym krokiem widać było nogi obute w delikatne trzewiki; pełne czarne włosy zręcznie splotła w warkocze, które jak sobie przed zwierciadłem powiedziała, z wetkanym w nie ciemnym ponsowym kwiatem, pysznie jéj twarz zdobiły — na pięknie ukształcone ramiona narzuciła lekką białą mantyllę — i tak weszła z cesarzem na belweder.
Don Pedro Segundo był to wysoki, dumnie wyrosły pan, który tu w Monte Vero lubiał unikać wszystkiego, co mu tron przypominało — przywykł do tego od czasu jak odwiedzał Eberharda. Miał na sobie lekki surducik i kapelusz, nie nosił żadnych ozdób prócz małego brylantowego orderu na piersiach, jaki już widzieliśmy u hrabiego de Monte Vero. Ciemno blond brodę miał tak pełną jak włos, twarz raczéj silną niż delikatną, oczy łagodne i zdradzające dobroć serca.
Cesarzowi niezmiernie podobała się piękna Kornelia. Czuł, że ona go szczególnie ku sobie pociąga, a chociaż często mówił sobie, że skłonność ta jest tylko chimerą, którą stłumić należy, lecz zajęcie to wzrastało za każdym razem, gdy widział narzeczoną młodego hrabiego, który nie umiał wzbudzić w nim podobnego zajęcia. I don Pedro nie zważał, że piękna Kornelia zręcznie i zalotnie używała całej swojéj potęgi, całego powabu, aby go uwięzić; nie domyślając się oszukaństwa, miał ją za zachwycającą, prostoduszną córkę nieco dziwacznego ojca, i nie przyznając się do tego, zazdrościł młodemu hrabiemu jego narzeczonéj, któréj ten, jak mu się zdawało, wcale nie był godzien. Nie znalazłszy, pomimo kilkakrotnych usiłowań w synu Eberharda żadnéj stro-