Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/404

Ta strona została przepisana.

ny, któraby go uderzyła i przypomniała mu Eberharda, byłby niewątpliwie odjechał nazajutrz po przybyciu, z orszakiem złożonym z jednego tylko adjutanta i kilku kamerdynerów, gdyby Czarna Estera w roli pięknéj Kornelii von Renard, nie umiała go przynęcić do siebie tak zręcznie i potężnie — udawała ona wybornie czystą naturalność i tak dokładną zachowała granicę między swobodą a ostrożnością, iż cesarz chętnie się w nią wpatrywał, gdy sam z piękną dziewicą stanął na belwederze, i mniemając, że go nie widzi, raczéj w niéj wzrok zatapiał, niż w całéj panoramie, która ona z zapałem zdawała się podziwiać, i na któréj piękności z całą zachwycającą naiwnością zwracała uwagę cesarza.
Gdy się ściemniać zaczynało, opuścili belweder, a gdy wrócili w alee parku, ujrzeli, że ani adjutanta, ani hrabiego Eberharda nigdzie wyśledzić nie było można.
— Poszukajmy narzeczonego pani, donno Kornelio, radził cesarz; teraz dopiero tu w parku orzeźwić się można! Domyślam się, że hrabia jest na terrasach.
— Zdaje mi się, że raz wspomniał mój narzeczony, iż nie lubi grot ani altan, odpowiedziała Kornelia z wyraźném niezadowoleniem.
— O, niesłusznie czyni hrabia! Sądziłem, że kto jest narzeczonym i ma narzeczoną tak wielce piękną, musi koniecznie bardzo lubić marzyć na terrasach tutejszego zamku!
— Mówiłam zawsze — że on mnie nie kocha! z czarowną niewinnością głosu i ruchu użalała się zręczna komedyantka, zerwawszy przydrożny kwiatek i obskubując go bezmyślnie.
— To niepodobieństwo, donno Kornelio! Ktoby pani nie kochał! z cicha rzekł cesarz. Powierz mi pani swoją mantyllę, zapewne za ciężko pani iść w niéj.
— Nigdy, mój cesarski panie — ja to raczéj powinnam coś wziąć aby ulżyć waszéj cesarskiéj mości — patrz tylko jak wygodnie to lekkie okrycie z ramion moich spada, mówiła Czarna Estera z nieopisaną skrom-