Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/407

Ta strona została przepisana.

przypatrywać się wonnéj letniéj nocy, i zaprosił piękną swą towarzyszkę, aby przy nim zajęła miejsce.
— Przebacz, mój cesarski panie, że wkrótce tę miłą grotę opuścić muszę! Ojciec mój lada chwila powrócić może.
— Nie odpowiedziałaś mi Kornelio, gdy cię poprzednio zapytałem, co mówi twoje serce na związek, który ojciec twój postanowił? Mamże mniemać, że nie kochasz hrabiego, który ma zamiar objąć dziedzictwo po swoim szlachetnym ojcu, że przeciwną jesteś temu małżeństwu?
— Niech mi wolno będzie zamilczeć, i zapomnieć w téj cichéj i pięknéj godzinie, o tém co mnie czeka!
— Jesteś nieszczęśliwą, Kornelio, słowa twoje mi to mówią — a przecięż zasługujesz na miłość gorącą! poszepnął don Pedro, ujmując rękę siedzącéj przy nim dziewicy.
— Najjaśniejszy panie, jesteś tak dobry, tak łaskaw dla biednéj Kornelii, że w tém uczuciu domyśla się rozkoszy, któréj wyrzec się powinna!
— Kocham cię — kocham niezmiernie! rzekł wzruszony cesarz, i objął ramieniem ubolewającą Kornelię, a jakby ją chciał pocieszyć, łagodnie ku sobie przyciągnął.
— I nie opuścisz mnie, najjaśniejszy panie, chociażby nawet odepchnął mnie mój surowy ojciec?
— Nie, piękna kobieto, poprzysięgam ci to!
Zręczna syrena dopięła celu. Nie broniła się obejmującéj ją ręce — patrzała w matami okrytą podłogę groty, zdawało się, że łza zabłysła w jéj ciemnych oczach:
— On mnie przymusi, wyszeptała, a im dłużéj potrwa nasz pobyt tutaj, tém więcéj będę musiała znieść przykrości!
— Młody hrabia i twój ojciec chcą więc wyjechać z Monte Vero, skoro obejmą w posiadanie dziedzictwo?