Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/410

Ta strona została przepisana.

Kandelabry rozsiewały przyjemne, łagodne światło, a przez otwarte okna, wychodzące na terrasy, wiał silny zapach.
Fursch zdjął długi, lekki płaszcz i szeroki kapelusz, a Edward kazał odchodzącemu lokajowi, aby przyniósł wina, którém po podroży miał się orzeźwiać pan von Renard. Ostrożnie wstrzymali się z rozmową, dopóki nie przyniesiono im wina na srebrnéj tacy i przez to nie usunięto wszelkich przeszkód.
Teraz Edward zbliżył się do bardzo poważnie wyglądającego Furscha, który nalał sobie szklankę prze wybornéj madery.
— Trzeba nam śpieszyć się, powiedział prędko widziano cię w Rio!
— Do djabła! kto ci to powiedział?
— Zaraz się dowiesz, opowiedz pierwéj co zrobiłeś. Układałeś się tam z jakimś murzynem.
— Niech mnie licho porwie! Zkąd wiesz o tém? Lecz cóż z tego, że mnie widziano? Zamówiłem murzyna dla Eberharda, jest to wioślarz na celnym statku, i ma tak pewną pięść, że z téj strony możemy być spokojni! Jakże daleko zaszli urzędnicy?
— Wszystko spisują. W téj chwili są na stacyi ładunkowéj przy Rio-Vero!
— A ten przeklęty, sapiący rządca Villeiro?
— On to przed godziną, potajemnie dowiedział się od przewodnika mułów, który cię widział w Rio, że miałeś schadzkę w szynku z osławionym murzynem. Wiesz, że przyległy tu pokój dotyka pokojów wieży, w któréj ten Villeiro pilnuje opieczętowanego skarbca, i dostarczonych ostatniemi czasy pieniędzy. Słyszałem, jak późno wchodził do tych pokojów jakiś człowiek, a że obaj sądzili, iż śpię w mojéj sypialni, więc wszystko słyszałem co mówili. Przewodnik mułów wyraźnie ostrzegał o twoich zamysłach, Villeiro pragnął objaśnień, jednak to pewna, że nie dowierza, témbardziéj, że od