Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/411

Ta strona została przepisana.

inspektora, który wyjechał do Europy, niema dotąd żadnych wiadomości.
— A urzędnicy jeszcze nie tak prędko skończą swoje zajęcie, aby z zamku wyjechać mogli?
— Mówią, że to wszystko jeszcze kilka tygodni potrwać może.
— A więc następnéj nocy musimy wykonać zamach stanowczy, co nam nie będzie trudno, bo wszędzie mamy przystęp; musimy zabrać skarb złożony w wieży i znajdujące się w niéj pieniądze, któremi zarządza Villeiro! mówił Fursch wychyliwszy drugą szklankę madery.
— Już mi ta myśl przychodziła, ale wykonanie jéj nie tak łatwe.
— Musimy zresztą wyrzec się wszystkiego, a poprzestać na tych summach!
— Są ogromne, przekonałem się o tém dzisiaj, przeglądając akta. W skarbcu oprócz przeszło miliona w złocie, znajdują się brylanty i inne drogie kamienie, oszacowane na trzy miliony milreisów, Villeiro ma prócz tego w swoim pokoju dochód z ostatnich tygodni, wynoszący około 200, 000 milreisów!
— Rzeczywiście byłby to majątek, jakiego tam u nas, nie posiada niejeden książę, powiedział Fursch po namyśle. A znasz położenie pokoju? czy obeznałeś się już z innemi okolicznościami?
— Ze wszystkiém — jest tylko jedna przeszkoda, mogąca zatamować naszą ucieczkę! mniemał Rudy Dzik.
— Mów — musimy postarać się o jéj usunięcie, bo chociaż Marcellino ułatwi się z owym hrabią Monte Vero, jednak dla tego mogą nas schwytać!
— Przeszkodą, któréj usunąć nie umiem, jest zabranie skarbu. Powinieneś pamiętać o tém, że złoto i drogie kamienie zapakowane są w niezliczonych workach, i że potrzebaby przynajmniej stu mułów, na przeniesienie połowy tego skarbu do Rio! cicho powiedział Rudy Dzik i rzucił się w krzesło.
Myśl o posiadaniu takiego majątku wzruszyła Furscha.