Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/416

Ta strona została przepisana.

powiedział urzędnik, zbyt łaskaw! Wszak ja tylko pełnię mój obowiązek.
— Mocno żałować będę, kochany panie Santos, wyjazdu pańskiego z zamku, bo sądzę, że pan jesteś znakomitym Cerberem.
— Ucieszony tém pochlebstwem urzędnik śmiał się serdecznie i wychylił kieliszek ulegając zaproszeniu pana von Renard. Fursch chciał spragnionego wina i wiele znieść mogącego urzędnika gruntownie i bezpiecznie ogłuszyć, dla tego i teraz jeszcze potraktował go czystém winem, aby mu dopiero na zakończenie nalać usypiającego trunku.
— Nie jest to wcale czcza gadanina, kochany panie Santos; szczerze powiadam, że chciałbym się wiele nauczyć, z wielką uprzejmością powiedział Edward. Wiesz pan, że przybywam tu z daleka jako cudzoziemiec, że nie mam przy sobie żadnego człowieka, któremu mógłbym zaufać, i ze dla tego, po wyjeździe pańskim, sam będę musiał pilnować, a to nieprzyjemne zatrudnienie!
— Dla mnie nie byłoby to tak przykrém, powiedział prawdomówny urzędnik; poddałbym się chętnie temu obowiązkowi, gdybym miał szczęście być posiadaczem takich skarbów!
— Czy nie znasz pan starego przysłowia: że bogaty ma najwięcéj kłopotów, mój szanowny panie Santos? Tak jest, gdybym pana tu na zawsze mógł zatrzymać!
— W zasadzie jest to rzecz bardzo prosta, panie hrabio, którą będąc na pańskiém miejscu sam późniéj — bym odrobił! Teraz drzwi od izby na wieży są zamknięte i zapieczętowane — zostawmy je tak jak są! I cała tajemnica czuwania zależy na bezpieczném przechowaniu kluczów, bo grube i pewne żelazne drzwi skarbca oprą się wszelkiemu włamaniu.
— Bardzo to dla mnie pożądana wiadomość — a więc tajemnicą czuwania jest przechowanie kluczów?
— Nie należy, aby ktoś widział, Senhor Conde, aby ktoś domyślał się, gdzie one są ukryte — w nocy naj-