Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/417

Ta strona została przepisana.

pewniejsze dla nich miejsce pod poduszką. Leży się na kluczach tą częścią ciała, w któréj łączą się wszystkie zmysły, a na prawdę wiele potrzeba, aby w nocy niezmiarkować, że się ktoś koło naszego łóżka kręci i pod poduszkę sięga.
— Wybornie kochany panie Santos! zawołał Edward i podniósł kieliszek: jak najwyborniéj! Dziękuję za radę i za to wypijmy, że nigdy nie uda się człowiekowi dostać tak ostrożnie przechowanych kluczy.
— To nigdy nastąpić nie może, Senhor Conde, jest to jedynie pewne i bardzo naturalne miejsce! odpowiedział urzędnik ciesząc się, że młodemu hrabiemu wyświadczył przysługę, któréj ten, jak z pewnością przypuszczał, nie pozostawi bez nagrody, zwłaszcza że pierwéj już coś o nagrodzie wspomniał. W następstwie tego Santos był niezmiernie uważny i uprzejmy, i gdy Senhor Conde wymawiając się strudzeniem wkrótce powstał, również odszedł od stołu. Ale gościnny hrabia prosił pana Santosa tak usilnie, aby sobie nie przerywał, a Fursch dołączył i swoje serdeczne prośby, biorąc butelkę z proszkiem solindy i napełniając nim kieliszek urzędnika, że ten nareszcie dosyć chętnie uległ prośbie, bo mu wino wybornie smakowało.
Edward i Fursch, dla uspokojenia Santosa, życzyli sobie dobréj nocy, poczém dwaj panowie pozostali jeszcze na balkonie, dopóki księżyc nie odbył na nocném niebie dosyć już znacznéj drogi, a przeznaczona dla Santosa butelka nie została wypróżniona.
— Przebacz panie von Renard, jeżeli cię już pożegnam, nagle rzeki urzędnik, walcząc ze snem i odurzeniem; nie wiem zkąd uczuwam niezwykłe znużenie.
— Pan za nadto pracujesz, za wiele rachujesz, to utrudza głowę.
— A do tego ciągle siedzące życie, człowiek coraz słabszy! Śpij pan dobrze, panie von Renard!
— I pan także, szanowny panie Santos! skończył Fursch, ściskając rękę nieco oszołomionego urzędnika,