Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/423

Ta strona została przepisana.

ce można było po kilkogodzinnéj pracy poznać jéj skutki — ale czas naglił i zaczynała się dopiero główna sprawa: przeniesienia rabunku przez park do gondoli, dosyć szerokiéj i mocnéj, dla odbycia długiéj podróży do Rio.
Rudy Dzik nie mógł się powstrzymać, gdy Fursch wezwał go do zejścia na dół i jedną, ręką ukrył w kieszeni garść szmaragdów — ale Fursch dostrzegł to i uczynił tak samo.
Pośpieszyli przez pokój w którym Villeiro leżał zamordowany — w pośpiechu zostawili palące się świece. Potém przesunęli się przez jadalny salon i Czerwoną salę, w któréj sądownik ciągle jeszcze ogłuszony spoczywał na łożu, i dostali się na korytarz.
W rozległych przestrzeniach zamku panowała cichość — Czarna Estera nie domyślała się tego co zaszło w nocy. Służba spała mocno.
I w parku także panował głęboki nocny spokój i ciemność; nadeszły godziny, w których ludzie i zwierzęta najmocniéj zasypiają, godziny między nocą a dniem.
Fursch i Rudy Dzik bez przeszkody wyszli z zamku — szybko udali się ku miejscu przy wieży, gdzie znaleźli jeden na drugim leżące worki.
Niezwłocznie zaczęli przenosić je z parku na brzeg Rio Vero. Ciężka to była i utrudzająca praca, bo każdy zawsze tylko jeden worek mógł unieść na plecach. Złoto jest ciężkie.
Dniało już, gdy zlani potém łup swój mieli na gondoli i teraz na niéj podzielili się ciężarem. W pośpiechu, bo czas naglił, nagromadzili skarby — gondola coraz głębiéj zatapiała się w kłębiących się w koło niéj falach. Wtedy dwaj rabusie poznali, że jeżeli nie chcą zatonąć, muszą pozostawić ostatnie dziesięć worków — aby więc ukryć wszelki ślad, wrzucili w rzekę, która je pochłonęła. Potém ciężko obładowaną gondolę odepchnęli od brzegu, Fursch rozpuścił żagiel, a statek szybko ruszył z łupem