Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/44

Ta strona została przepisana.

strzegał nieprzymuszoną, wesołość. Damy i panowie dwaj, którzy i obok i za nimi siedzieli, zważali raczej na każde jego poruszenie, na każdą, zmianę twarzy, aniżeli na aktorów, bo hrabia Monte Vero, po dzisiejszym wypadku, był przedmiotem każdéj rozmowy, był lwem dnia! Łamano sobie głowy nad jego pochodzeniem, jakim sposobem doszedł w Brazylii do takiej godności i do tak ogromnych bogactw, i czego teraz w Niemczech szukał! Głośno robiono najdziwaczniejsze domysły, i jak to zawsze bywa między ludźmi, którzy nie lubią być zaćmiewani, dworskie kreatury także z uśmiechem na ustach — pozwalały sobie rozmaitych przymówek i rozmaitych przypuszczeń, mających na celu jedynie przedstawienie w dwójznaczném świetle nagle tak wysoko wyniesionego cudzoziemca.
Lecz Eberhard de Monte Vero nic tego wszystkiego nie słyszał, a gdyby nawet słyszał, byłby się odwrócił z wyniosłością, na jaką zdobywa się tylko siła duszy dojrzał w przeciwnościach losu! Zazdroszczono hrabiemu de Monte Vero, — bo i któż z niżéj od niego stojących wolny był od takich kolców?
Najsłynniejsza w stolicy aktorka, przy towarzyszeniu cichéj muzyki, melodramatycznie wypowiedziała poemat, który wywarł silne wrażenie na obecnych, a szczególniéj na czuléj usposobionych sercach kobiet, i zwilgotnił piękne, ciemno-ocienione błękitne oczy księżniczki Karoliny. Eberhard postrzegł tę oznakę jéj tkliwéj duszy, lecz szanował ją tak wysoko, że nie zakłócał świętości chwili.
Potém przedstawiono jakąś lekką sztuczkę francuzką, a wreszcie w sali Krystyny ozwały się trąby wzywające do tańca.
Lokaje podali lody i szampana, a damy i panowie rozmawiając uszykowali się parami, i pożywając chłodzące poziomkowe lody, popijali rozgrzewającém winem, co wywołało uprzejme słówka. Książę d’Etienne rozmawiał z księżną de Soest, namiętną damą, dworu królowéj; książę Waldemar przybliżył się do swojéj ładnéj kuzynki Karoliny, aby się dowiedzieć, jak jéj podoba się nowy