Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/441

Ta strona została przepisana.

szyła, bo uległa pokusom księcia i w szalonéj rozpaczy owoce grzesznéj miłości na drodze porzuciła. Była to grzesznica, sama siebie tak mocno karząca, iż pragniemy wierzyć i spodziewać się, że wina jéj zyska przebaczenie, — czujemy głęboką litość dla biednéj Małgorzaty, bo początkiem jéj winy była piękność, jaką ją Bóg obdarzył — przez nią i przez tęsknotę do ukochanéj istoty upadła — przez nią została grzesznicą, bo uległa słodkim i pieszczotliwym podszeptom ulubionego. Ztąd powstał każdy dalszy jéj krok jeden za drugim — a teraz stanęła nad brzegiem przepaści, opuszczona i zgubiona, ścigana furyami dręczących wyrzutów, bez ratunku uległa nigdy nie milczącemu sumieniu, i nadto męczona myślami, że oprócz wewnętrznego sędziego, który ciągle wołał na nią: gdzie jest twoje drugie dziecię, morderczyni, gdzie druga istota, którą ci Bóg powierzył?! — także i światowi sędziowie wyszlą swoich siepaczy, aby ją ścigali, schwytali — nie znalazła téj istoty, zamordowała ją — inni, obcy ludzie może ją zamarłą na drodze znaleźli?
Ale czyliż na Małgorzacie tylko ciężyła cała wina tych okropności?
I czyliż to samo co jéj, nie przytrafiło się innym, co wzrosły bez ojca i matki, bez miłościwie kierującéj ręki? I czyliż one nie uległyby przysięgom i pochlebstwom młodego pięknego człowieka, a do tego jeszcze księcia? Czyliż winy losu pięknéj Małgorzaty nie należało przypisać przeszłości? Powinna była być silną, nie należało z zimną obojętnością czynić pierwszego kroku, — a gdyby nie była tak piękną, byłby gruchający głos znakomitego człowieka wcale jéj nie szukał i nie znalazł.
Ale nieszczęśliwa nie mogła już cofnąć się, to co się stało nie było ciężkim snem, z którego nakoniec przebudzona i potém trwogi zlana, przychodząc do rzeczywistości mogłaby zawołać: Chwała Bogu — to tylko sen! — To co się stało boleśnie przeżyła — i nie można już było wrócić ani powstrzymać tego co zaszło!