Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/442

Ta strona została przepisana.

O czytelniczko! któraś przypatrywała się życiu Małgorzaty, nie potępiaj jéj! Ulituj się nad nią — módl się za nią — bo wiedz: że ona żyje! ona żyła! a wszystko co tu napisano, rzeczywiście było prawdą! Więcéj jeszcze powiem. W stolicy tutaj opisanéj, nietylko nieszczęśliwą Małgorzatę spotkał ten los, — chociaż nie zupełnie podobnie spotkał on i inne i szuka tam do dziś dnia nowych dla siebie ofiar! Piękność i miłość, chybiona, grzeszna miłość, w którą my ludzie bardzo łatwo popadamy, codziennych wymaga ofiar!
Lecz wróćmy do owéj wiosennéj nocy, w któréj zaszła rozdzierająca serce gonitwa w pośród puszczających pączki zarośli. Małgorzata gnana śmiertelną trwogą, ścigała starą żebraczkę hrabinę, która porwała jéj dziecię, z jakiego powodu, nie wiedziała, bo nie mogła pomyśleć o tém, gdy przebudzona po ciężkim śnie, postrzegła, że wydarto jéj klejnot — nie miała nawet przekonywającéj pewności, jak to sobie po woli przyznawała, czy to rzeczywiście uczyniła stara żebraczka — widziała tylko postać wybiegającą z chatki, która przed nią schroniła się w gęstwinie parku.
Okropne męki! Niewypowiedzianemi cierpieniami osłabiona młoda matka, była słabsza i bardziéj znużona niż stara żebrząca hrabina, niegdyś cesarska kochanka. Z przerażeniem widziała, że porywająca dziecię z każdą minutą coraz bardziéj się od niéj oddala, że sama wyczerpana o mało nie upadnie i że ostatni swój klejnot straciła.
Wtedy miłość macierzyńska i rozpacz jeszcze raz skrzydeł jéj dodała — zebrała wszystkie swoje siły; zdawało się jéj, że słyszy jeszcze szelest uciekających kroków, że w dali widzi jeszcze pomiędzy drzewami postać szkaradnéj żebraczki, która w swojéj przewrotnéj i wyrodnéj duszy sądziła, że obca, biedna dziewczyna nie pobiegnie za dzieckiem, a raczéj kontenta będzie, że się pozbyła ciężaru. Ta hrabina żebraczka, posiwiała w występkach, które stłumiły w niéj wszelkie ludzkie uczucia, nie lęka-