w którą wpadłaś — wstąp tu, przyjmiéj chatkę — jesteś dziewczyną i potrzebujesz bezpiecznego schronienia; ja będę siedział tu na dworze blizko ciebie, będę czuwał nad tobą.
— Mówisz tak szczerze, Walterze, tak czule, że mało mi serce nie pęknie — chcesz jeszcze dzisiaj ustąpić mi twojego miejsca — ale nie wiesz co się stało.
— Wiem wszystko, Małgorzato! — gdzie dziecię twoje? zapytał wahając się i pół głosem; jakby mu trudno było wymówić te słowa, jakby musiał czynić to pytanie głęboko dotkniętéj, na ktôréj ręce patrzał nadaremnie.
— Wiesz wszystko? wyjąkała dziewica, a gwałtowne łkanie głos jéj zatamowało.
— Więc potępiasz mnie?
— Nie mogę nic więcéj uczynić, jak podać ci rękę, wskazać chatkę i powiedzieć: Weź to wszystko, co mam Małgorzato! Jest to bardzo mało, nie wiele więcéj jak masz sama — ale zawsze to przytułek ofiarowany uczciwie i szczerze!
— Ja na to nie zasługuję, Walterze — odtrąć mnie od siebie — słowa twoje bolą mnie, o! tak bolą!
— Nie płacz Małgorzato, i nie dręcz także mojego serca. Raz się stało — i już się nie odmieni! Oto gdybyś dawniéj słuchała była głosu mojego, wszystko byłoby inaczéj. Teraz spadły na nas wielkie nieszczęścia, wielkie zgryzoty i klęski! Ale muszę ci jednak powiedzieć, że miłość moja dla ciebie jest wieczna, nieskończona! A jeżeli mnie i teraz jeszcze odrzucasz, jeżeli nie masz dla mnie iskierki miłości i uczucia — jeżeli jeszcze.... Walter zawahał się na chwilę — jeżeli jeszcze kochasz innego, ja także nie opuszczę cię, nie odtrącę — ja cię nigdy nie zapomnę, bo nie mogę!
Małgorzacie słów zabrakło — czuła tylko jedno: że ten towarzysz jéj młodości, to serce pod bluzą było tak piękne i szlachetne, iż na wszelkie ziemskie szczęście zasługiwało!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/448
Ta strona została przepisana.