A przez nią Walter mógł doznawać samych tylko boleści, bo jakiś głos mówił jéj, że wszystko co się z nią wiąże, co jéj rękę podaje, razem z nią jest zgubione.
— Gdzież jest dziecię? wahając się i z cicha nakoniec jeszcze raz zapytał.
— O! ty mi pomożesz, ty postarasz się, abym je znowu odzyskała! zawołała Małgorzata z rozjaśnionym wzrokiem — zapomniała i przemogła wszystko w nadziei odzyskania swojego klejnotu za pomocą Waltera — krótkiemi słowy opowiedziała mu wszystko i tak zakończyła:
— Mniemałam, że znajdę tu żebraczkę, dla tego tutaj się przywlokłam — dopomóż mi, ratuj dziecię, zaklinam cię na wszystkie świętości! Przyczyń się do odzyskania mojego dziecka, a na klęczkach ci podziękuję, i modląc się za ciebie, w świat pójdę!
W ciągu tego opowiadania Walter z bolesnym wyrazem wpatrywał się w Małgorzatę — obawiał się o nią — musiał się jéj długo przyglądać, aby się przeświadczyć, że to ta sama dzwiewczyna, która na kamieniach w krzakach niegdyś tak boleśnie śpiewała.
— Ona ci dziecię porwała, wyrodna? mruknął, i już teraz nic nie masz!
— Dopomóż mi — wspieraj mnie — wiem, że nie odrzucisz téj ostatniéj prośby!
— Niech i tak będzie! powiedział Walter, po długim, długim czasie znowu razem pójdziemy — przyrzekam ci, że nie prędzéj spocznę, aż dziecię twoje znajdę!
— O mój kochany Walterze, wdzięczną ci będę na wieki! zawołała Małgorzata, promieniejąca nadzieją odzyskania dziecka. Robotnik boleśnie spojrzał na nią; czuł i pojmował, że go tylko z powodu dziecka nazwała swoim kochanym Walterem, bo ubóztwiała zakład miłości, która jéj wydarła szczęście.
— Chodźmy, Małgorzato, noc zapadła, spodziewam się, że znajdę żebraczkę ukrytą tu w pewném miejscu, w którém ją często widywałem.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/449
Ta strona została przepisana.