Po ulicach pędziły liczne powozy z teatrów, w których dopiero co skończyły się widowiska, wioząc swoich właścicieli do sklepów z łakociami i do winiarń. W ożywionych częściach stolicy wielu przechodniów pośpieszało jeden za drugim.
Na długiéj, prawie całe miasto przerzynającéj ulicy Fryderyka, otwarte były jeszcze okazałe sklepy, ofiarujące przechodniom w pośrod oślepiającego światła do kupna wszystko co tylko wymyślić można, a młodzi i starzy, ubodzy i przyzwoicie odziani, w różnorodnym natłoku zaludniali obie strony ulicy. Tu chychocząc się i strzelając oczami przeszły dwie bardzo zalotnie ubrane i wysznurowane dameczki obok jakiegoś pana — tam daléj jakaś pięknego wzrostu, mocno zawelonowana kobieta rozmawiała z oficerem, pytając go o położenie ulic, czy też o najbliższy plac doróżkarski — indziéj znowu stary, zgarbiony jegomość, którego głowa już się prawie chwiała ze słabości czy też pod ciężarem lat, dosyć jeszcze gorliwie pośpieszał za małą, zgrabną dziewczynką, — tam jeszcze matka pyszniła się ładnym, ufryzowanym synkiem, który miał tak długie i obfite blond loki, że można go było wziąć za dziewczynkę, i gdybyśmy mieli czas iść za tą szczególną parą, ujrzelibyśmy, że wkrótce przystąpił do matki jakiś pan w paltocie, rozmawiał z nią po cichu, a potém pogłaskał po twarzy ładnego bladego chłopczyka — i pieścił dziecko, które po raz pierwszy widział.
Ale bieg opowiadania zwraca uwagę naszą na inną parę, śpieszącą przez ulicę Fryderyka.
Małgorzata i Walter, przecisnąwszy się przez ten tłum ludzi, skręcili w jedną z licznych ulic poprzecznych.
— Teraz jesteśmy u celu, poszepnął Walter, wskazując na dosyć umiarkowanie oświetlone okna piwnicy narożnego domu, które jedne wychodziły na ożywioną ulicę Fryderyka, a drugie podobnie jak wejście umieszczone były od strony poprzecznéj ulicy.
— I hrabina żebraczka ma tu przebywać? spytała
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/452
Ta strona została przepisana.