dwa inne wyjścia na ulicę. To stanowiło wielce uwzględnioną przez Albinosa korzyść narożnego domu.
W téj izbie siedziało przy stole czterech mniéj więcéj elegancko ubranych panów i młody człowiek w okularach, który z gorączkową uwagą patrzał w trzy karty, które jeden z panów jak wirtuoz zakryte rzucał na stół, pokazawszy je pierwéj blademu młodzieńcowi. Jeżeli ten zgadł, który z trzech kart na stół rzuconych był As Pik, to wygrywał frydrysdora, którego stawiał za każdym razem, jeżeli zaś nie zgadł, to przegrywał go — i właśnie pan robiący karty, teraz wygrał tak pomimo, że blady młodzieniec w okularach, który tu przysłane mu przez ojca na szkolną opłatę pieniądze po raz trzeci w karty przegrał, utrzymywał z największą pewnością że wiedział gdzie leży As Pik!
Zgrany student z wymuszonym, rozpaczliwym śmiechem zawołał: To czarnoksięztwo — to nieczysta sprawa! Odpowiedziano mu rżącym śmiechem i wrzawą.
Młody, blady człowiek pozbył się ostatniego frydrychsdora z przysłanych mu przez ojca z groźnemi upomnieniami — i czekało go w następstwie albo wyparcie się ze strony ojca, albo samobójstwo.
Wtém Albinos przyniósł zamówione piwo i odebrał od panów pieniądze. Oszuści przepili do studenta, a widząc głęboko sięgającym wzrokiem jego rozpacz, że przy swojém ukształceniu i dobrze brzmiącém nazwisku, może się im przydać, zaprojektowali mu, aby się do nich przyłączył.
Powiedzmy zaraz, że ten młody student, z uczciwéj, dobréj rodziny pochodzący, w kilka miesięcy późnióéj należał do graczów z professyi i oszustów, którzy przez oszukaństwo w kartach pozbawiali biedne ofiary wszelkiego mienia — był on wabikiem, to jest członkiem bandy, który niedomyślne ofiary, z większemi lub mniejszemi summami przybywające do stolicy, do siebie przywabiał i do fałszywych graczów doprowadzał.
Gdy się to działo w tylnéj izbie, dzwonek zabrzmiał
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/456
Ta strona została przepisana.