Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/478

Ta strona została przepisana.

płynie lepiéj niż parowiec. Fursch na pewno go wynajął, i zdaje mi się, że słyszałem wyraz New-York.
— Więc już uciekają?
— Wtedy nadjechało około sześciu dobrze zamkniętych kar[1], kapitan głośno gwizdnął i szoner przybliżył się do bulwarku.
— Ale jakże te szelmy chciały wypłynąć z portu, kiedy w fortach meldować się muszą?
— Szyję moją daję, jeżeli te wyrzutki jeszcze téj nocy nie będą na pelném morzu.
— Ależ, Marcinie, to niepodobieństwo! Kutter z niewolnikami nie zna niepodobieństwa, panie Eberhardzie, on ma tyle kryjówek i kątów na pokładzie, że urzędnicy wcale tam nie mogą dostrzedz ani przestępców, ani ich pakunków, a na okręcie niewolników, który odchodzi, nawet najdelikatniejszy nos celniczy nie domyśla się passażerów.
Eberhard wstał.
— Sprawa źle stoi, powiedział nakoniec, ale ujść łotry w żaden sposób nie mogą! Czy dobrze przypatrzyłeś się niewolniczemu okrętowi?
— Jest jak wszystkie inne, cały czarno malowany, a także oba maszty, spód i żagle.
— Nie wiesz więcéj żadnego znaku?
— Nie, panie Eberhardzie — ale kurs do Nowego Yorku trwa prawie cztery dni, tak jak i u nas!
— Okręt niewolniczy trzymać się będzie wybrzeży! utrzymywał Eberhard, niespokojnie chodząc po pokoju.
— „Germania“ także niewiele się zagłębia, panie Eberhardzie, tak, że bez niebezpieczeństwa możemy ścigać kutter.
— Czy tylko na pewno, Marcinie?

— Klnę się na wszystkich świętych! — Ten, Fursch, którego już miałem raz w ręku i puś-

  1. Wozy dwukołowe, wołami zaprzężone.