Zaledwie to wyrzekł, gdy trzy działa z jednéj strony wysłały już swoje kule. „Germania“ wstrząsła się, i cała jéj przestrzeń działowa na chwilę pokryła się ogniem, który okręt niewolniczy mógł widzieć.
Głośny trzask świadczył, że kule trafiły.
— Oho, massa, już po maszcie! zawołał uradowany Sandok.
Przy niepewném świetle, jakie na niewolniczym okręcie rozsiewała pochodnia za lont służąca, można było dokładnie widzieć powstałe tam nagle zamieszanie, a Eberhard przekonał się za pomocą dalekowidza, że maszt został strzaskany i że majtkowie szoneru usiłowali przerąbać go siekierami, bo zawisł tak wielkim ciężarem na jednym boku okrętu, iż moździerz usunięto, a zajęci przy nim ludzie zaledwie się utrzymać mogli. Eberhard bardzo dokładnie poznał pomiędzy nimi dwóch nie po marynarsku ubranych ludzi i blizko nich murzyna, tudzież jak się zdawało załamującą ręce postać kobiecą, tak, iż nie wątpił więcéj, że widzi w nich Marcellina, dwóch złoczyńców i przybyłą z nimi żydówkę.
Wprzód nim książę rozkazał odwrócić okręt drugą stroną i znowu wymierzyć do niewolniczego statku, chciał spróbować jeszcze raz, czy nie uda się mu bez dalszéj walki schwytać łotrów — jeszcze więc raz spytał kapitana, czy skłonniejszy jest do wydania mu takowych?
Ale łotry zapewne musiały mu ofiarować nową summę, bo po wrzuceniu skruszonego masztu w morze, moździerz jeszcze raz huknął i kula jego drasnęła blanki „Germanii,“ która właśnie obracała się.
— Nie chcą inaczéj, więc dobrze. Ognia! zawołał Eberhard.
Trzy działa wystrzeliły gęsta chmura dymu zakryła parowiec, i przez chwilę nie dozwoliła widzieć szoneru. Przytém chmury zasłoniły zupełnie księżyc, tak, iż nie było żadnego światła prócz wspomnionéj pochodni, a i ta zagasła, jak to po opadnięciu prochowego. dymu osada „Germanii“ dostrzegła.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/486
Ta strona została przepisana.