Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/500

Ta strona została przepisana.

O condemned! nie mówcie o lordzie Feltonie! gwałtownie pogroziła Angielka, wyjmując kwiaty z jasnych włosów.
— Szczerą prawdę mówimy, moja kochana, odpowiedziała Bella, bawiąc się szpicrutą, co w téj chwili nadawało szczególny nacisk jéj słowom — już raz zdarzyła się rzecz niesłychana, że ta biało-krwista artystka par force, nielitościwie skaleczyła twarz swojéj rywalki, jakby boki swojego konia: — tylko prawdę — wszakże sama nazwałaś młodego szlachetnego lorda niegodziwym!
— O, to mnie wolno, ale nikomu innemu!
— No, to i ja sobie pozwalam powiedzieć coś podobnego, chociażbym cię nawet rozgniewać miała! Nie biorę ci nawet za złe twojego gniewu, bo posiadać szmaragdowe ozdoby wartujące przeszło 50,000 franków, przez kilka dni posiadać, a potém na wezwanie szlachetnego lorda ojca być zmuszoną je oddać, to zawsze przykre upokorzenie i dosyć znaczna strata!
— O ty złośliwe stworzenie! zawołała miss Joanna i znowu nogami tupała, ty wężu! Kto tu wspomina o szmaragdowéj ozdobie?
— Miałaś ją trzy razy — a teraz znikła bez śladu!
— Bom sprzedała — a pieniędzy użyłam na potrzeby mojego biednego, kochanego Wity!
— Jak to miło i dobroczynnie — 50,000 franków dla Wity, przeżyłego, starego kassyera pana Lopina! Ale pomyśl-no miss Joanno, co ten niegodziwy jubiler dworu Rosenthal, przez zemstę zrobił staremu lordowi Feltonowi za to, że ozdobę znowu odebrać musiał...
— Opowiedz Bello, opowiedz, zawołała Liddy, a Angielka mimo różu zbladła i słuchała: takie historye są bardzo zajmujące!
— Wyobraź sobie, że ten strój szmaragdowy, który tak powszechne wzbudzał podziwienie i zwrócił na siebie tyle uwagi, który po trzykroć miałaś na sobie, wystąpił w swojém oknie z takiém wyrachowaniem, że od wczoraj