W czarnéj chusteczce na głowie, w nieco wypłowiałéj lila sukience, którą nosiła już od pół wieku, w cicho stąpających pantoflach i z garbatym nosem, który zawsze pierwéj niż ona sama ukazywał się z po za drzwi, przedstawiała oryginalny typ naczelnéj garderobianéj cyrku.
Niesłyszana przeszła przez pokój, a potém naturalnie naj pierwéj przysunęła się do drzwi pięknéj Liddy — po cichu zapukała i prawie w téj saméj chwili nos jéj ukazał się w otworze.
— Kto tam? porywczo zawołała artystka.
— Cyt — panno Liddy — cicho, zawsze cicho! szepnęła stara, z poważną miną podchodząc bliżéj.
— Ach — to wy? mówiła Liddy, sięgając ręką po stojący na stoliku dzwonek, aby przywołać garderobianę, mającą jéj pomagać. Cóż tam takiego? Znowu macie jakąś tajemnicę?
— Tak być powinno, panno Liddy; ekscellencya czeka na korytarzu i prosi!
— Wiesz kochana, że od pewnego czasu nie mam nic do mówienia z lordem!
— Wiem — tylko z księciem Augustem! Ale nie wypuszczaj pani tak łatwo z rąk ekscellencyi, bo jeżeli mi radzić wolno — to niedobrze! Nie potrzebuję tego mówić pani! dodała całkiem zbliżywszy się do artystki. Jeden o drugim nie potrzebuje wiedzieć! Zawsze przyjmować, panno Liddy; policzone są dni, w których ekscellencye przede drzwiami naszemi stoją — och!
— Wiecie o tém z doświadczenia?
— Tak, niestety — już nieraz pytałam pani, czy nie słyszałaś o pannie Barbarze — u niéj także stały ekscellencye za drzwiami: i myślała, że to zawsze tak będzie, zawsze bawiła się z jednym a nie zważała na drugiego — a teraz żaden z nich nie zna panny Barbary, tylko stara Adam, która z potrzeby służy w cyrku — a obie są przecięż jedną i tą samą osobą! Powiem ekscellencyi, że panna z przyjemnością go przyjmiesz i że może wejść!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/507
Ta strona została przepisana.