Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/512

Ta strona została przepisana.

sprzyjająca chwila, bo robotnik stał przy Małgorzacie, spodziewał się zatém szambelan mieć jéj ślad, mówiąc sobie, że ona jeszcze nieraz cyrk odwiedzi.
Walter ostro spojrzał na starą Adam, a następnie zwrócił się do Małgorzaty.
— Ty się tu nic nie dowiesz, albo żebraczka hrabina skłamała, albo dziecko tutaj ukryto — w obu razach policya i sąd dadzą nam najlepszą pomoc!
— Dla Boga! jękła z cicha Małgorzata, gwałtownie ściskając rękę Waltera, jakby przez to chciała mu powiedzieć: Milcz!
— Wracaj spokojnie do domu moje dziecko, twoje trudy nadaremne! Czekaj do jutra, a potém uczyń potrzebne kroki! powiedziała teraz garderobiana, przypomniawszy sobie, że w gazetach wieczornych czytała wzmiankę, może odnoszącą się do poszukiwanego dziecka. Uspokój się, wszystko się wyjaśni; a jeżeli jesteś w swojém prawie, to dziecko odzyskasz!
— Moje dziecko! łkała Małgorzata, jestem zgubiona, opuszczona od Bogu i ludzi. Dla mnie nie ma już ratunku!
Zachwiała się — taką boleścią była przejęta, że się jéj w głowie kręciło, a w oczach czarno się wszystko przedstawiało.
— Boleję nad nią! powiedziała stara Adam, rzeczywiście bardzo boleję! A jeszcze taka młoda, zaledwie może ma lat ośmnaście. A przytém taka piękna! Mogłaby jeszcze być szczęśliwa — dziewczęta pod tym względem mają pewne korzyści, dziewczynie zawsze lepiéj niż chłopcu.
Walter usiłował pocieszyć Małgorzatę, albo przynajmniéj na chwilę dodać jéj odwagi, otarł łzy płynące z nawpół przymkniętych oczu po jéj bladém licu, okrył mocniéj starą chustką jéj szyję, aby jéj wiatr nie zawiał.
— Bądź silna i spokojna Małgorzato! prosił cicho, nie trać odwagi! Jestem przy tobie i nie opuszczę cię! Dojdziemy do celu. Zawsze byłaś tak silna, a we mnie