Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/513

Ta strona została przepisana.

masz wierne serce — a kiedy mówisz, że cię wszyscy opuścili, to zadajesz mi boleść i jesteś niesprawiedliwa!
— Mój dobry Walterze, prostując się i ocierając oczy, szepnęła Małgorzata, dziękuję za twoją pomoc — ale pozwól mi płakać, to przynosi ulgę mojemu przepełnionemu sercu — pomyśl tylko jak jestem nieszczęśliwa!
Walter zamilkł — zdawało mu się, że z góry jakiś głos niewidzialny woła na Małgorzatę: Zgrzeszyłaś — teraz pokutuj!
Wziął ją za rękę, i łagodnie, troskliwie wyprowadził z korytarza cyrku na ulicę.


ROZDZIAŁ X.
Lew wyrywa się z klatki.

Nazajutrz na ulicach ogromnego miasta panował niezwykły ruch. Wielki był ścisk przy dużych afiszach poprzylepianych na wszystkich rogach, na których olbrzymiemi literami, które już z daleka każdego w oczy uderzały, zapowiadano galowe przedstawienie w cyrku, podczas którego pan Lopin ukaże się pomiędzy swojemi lwami w sposób dotąd niewidziany. Śmiały pogromca przyrzekał publiczności wejść do klatki z dzieckiem swojém, aby stwierdzić stare mniemanie, że lwica niedołężnemu i opuszczonemu dziecku nie wyrządza nic złego, ale raczéj broni go.
— Ten Lopin jeszcze sto razy śmielszy, niż dawniejsza miss Brandon! utrzymywał mężczyzna w tłumie stojącym przy afiszu.
— Aż pewnego dnia nie wyjdzie więcéj z, klatki, rzekł drugi, machając ręką. O! miss Brandon także raptem jakoś ucichła — założyłbym się że ją lwy zjadły!