Małgorzata zgodziła się — zaledwie wiedziała co się z nią dzieje, i poszepnęła kilka słów, które ten człowiek wziął za podziękowanie.
— Już dobrze, odpowiedział, stając obok Waltera, który wprawdzie był nieco od niéj oddalony, lecz zadowolił się tém, że siedzieć mogła.
Ławki gdzie niegdzie poprzerywane dla wejścia, szerokim kręgiem obiegały cały cyrk; pojedyncze przejścia nie były przedzielone poręczami, bo te byłyby tylko zasłaniały widok wyżéj siedzącym. Na dole koła były węższe i wygodniejsze, a tuż przy arenie mieściły się same krzesła.
Muzyka ucichła. Wszyscy w oczekiwaniu zwrócili oczy na drzwi, prowadzące do maneżu.
Drzwi otworzyły się — dwaj elegancko ubrani słudzy wsunęli złoconą, na kółkach ustawioną klatkę — dwa lwy przechadzały się w niéj niespokojnie, i z groźnym, przytłumionym rykiem spoglądały w górę na rozległe tłumy ludzi. Zdawało się, że chcą wybuchnąć gniewem, a jednak myślą o karzącéj ręce swojego pogromcy — mruczały tylko, ale i te ich głosy dosyć były groźne i świadczyły o wrzącéj dzikości bestyj.
Mianowicie lew stanął przy saméj złoconéj kracie i spoglądał bacznie na ludzi ścieśnionych i obok siebie siedzących, i jakby ziewając z rykiem otworzył ogromną paszczę. Lwica położyła się — ale czerwonemi, wielkiemi, zaiskrzonemi ślepiami wodziła po ludziach.
Nagle w rozległym cyrku tak się zrobiło cicho, iż można było słyszeć skrzyp piasku pod nogami lwów — publiczność prawie nie oddychająca, spokojnie oczekiwała mającego nastąpić strasznego widowiska.
W tém ukazał się Lopin we drzwiach szybko się za nim zamykających — nie miał żadnego dziecka na ręku, trzymał tylko szpicrutę, lecz na wzór gimnastyków ubrany w srebrne łuskowe trykoty, nie ukrywając żadnéj broni, wszedł do areny i ukłonił się zgromadzonym.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/522
Ta strona została przepisana.