w ręku ubrane dziecię, w téj chwili zamierzała przestąpić przez poręcz.
Po cyrku rozległ się krzyk, aż do szpiku przejmujący.
Lew szponami pochwycił suknię uciekającéj, która silnie tuląc do siebie dziecię, wpadła na powrót do maneżu — jeszcze jedna sekunda, a córka Eberharda byłaby się przemieniła w massę nierozpoznanego ciała — jeszcze jedna sekunda, a lew zaspokoiłby swoje pragnienie krwi na młodéj matce, dla dziecka swojego śmierć ponoszącéj.
Lopin odskoczył w tył — nadbiegli artyści i masztalerze stali także wybladli i bezradni, bo każdy wiedział, że ratunek jest niepodobny, jeżeli lew ujrzy krew. Chciano strzelić, ale nie można było wycelować: z powodu skoku bestyi i upadku Małgorzaty piasek i kurz wirem się zakręcił — widziano tylko, że lew rzucił się na nią, widziano białe ramię w powietrzu krwią zbroczone, słyszano zamierające wołanie o pomoc matki i płaczliwy jęk leżącego pod nią dziecka....
Wtém Walter dostał się do baryery — oczy jego błyszczały, odzież śpiesznie zbiegając porozdzierał, włosy spadały mu z głowy potargane, a młodzieńcza jeszcze twarz z małą jasną brodą miała dziko rozpaczliwy wyraz.
— Precz! zawołali Lopin i jeźdźcy.
Walter ich nie słuchał.
— Precz — ona zgubiona, nie zbliżaj się, bo inaczéj zwierzę rzuci się i na ciebie!
Widział krew — widział grzywą otoczony, straszliwie chciwy łeb bestyi, zamierzającéj rozedrzeć nieszczęśliwą matkę! Prędko jak myśl podniósł we dwoje zgiętą sztabę, z całą siłą, i całą mocą spuścił ją na głowę krwi chciwego zwierza.
Nastąpiła chwila nieopisanego oczekiwania.
Cios skutkował, lew chciał odstąpić od swojéj ofiary
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/528
Ta strona została przepisana.