i wpaść na nieprzyjaciela, który z nim o to samo rozpoczął walkę. Nikt nie śmiał pośpieszyć wyrobnikowi na pomoc, sam nawet Lopin stał jeszcze niezdecydowany.
Ale już Walter podniósł znowu swoją tępą, a jednak ciężką broń, i jeszcze raz ze straszliwą siłą spuścił ją na grzywiastą głowę groźnie podnoszącego się lwa.
Zwierzę wydało krótki i chrapliwie bezsilny ryk.
— Sacré dieu! wrzasnął zrozpaczony Lopin — on zdycha!
Lew przykląkł — może go silny cios zagłuszył.
Małgorzata jękła; dziecię, które od bestyi własném życiem obroniła i własném ciałem zakryła, płakało rozdzierającym głosem.
Walter zręcznie wskoczył w arenę, i z pełnym obawy wzrokiem, z okropną niepewnością zbliżył się szybko do omdlałéj z bólu, wzruszenia i utraty krwi, a może i do umarłéj Małgorzaty, Lopin zaś pośpieszył do lwa, aby się przekonać czy jeszcze żyje. Spodziewał się tego i kazał przysunąć klatkę tuż do ciężko oddychającego zwierzęcia, aby wsparty przez swoich pomocników, mógł go tam przenieść, co nietylko było trudne, ale i niebezpieczne, bo lew niespodzianie mógł się bronić łapami.
Walter ze wzruszającą troskliwością podniósł na ręku Małgorzatę i jéj dziecię — z niewypowiedzianą boleścią ujrzał teraz, że szpony zwierzęcia nietylko szyję, ale i ramię bez tchu leżącéj dziewczyny krwawo rozdarły — ale dziecię pozostało nietknięte.
— Lekarza — lekarza! wołał na korytarzu, i gdy w garderobie artystek, które przestraszone pouciekały do swoich gabinetów, złożył Małgorzatę z ostrożną starannością, już tam natychmiast znalazł się i lekarz cyrku.
Stara Adam musiała usunąć podarte, krwią zlane suknie Małgorzaty, a Liddy przez inną garderobianę przysłała natychmiast dla biednéj inną ciemną suknię
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/529
Ta strona została przepisana.