Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/537

Ta strona została przepisana.

Leona pożegnała mnicha, potém znowu spiesznie udała się na pokoje królowéj, a brat Erazm opuścił zamek.
Dzień był gorący — gdy nakoniec słońce zaszło, ulice stolicy zaległa siwa mgła, która dopiero w nocy rozproszyła się, a chłodniejsze powietrze powiało po zapełnionych mieszkaniami i bardzo zaludnionych częściach stolicy i orzeźwiło tych, którzy z roku na rok pyłem i wyziewami oddychać muszą. W tak rozległych miejscach zebrań ludzkich, świeży przewiew powietrza w pośrod letniego upału prawdziwie orzeźwia, a każde zielone drzewo szczególnie bywa opatrywane i pielęgnowane. Zwierzyniec zatém leżący tuż przy królewskiéj bramie był miejscem pokrzepienia, do którego w letnich wieczorach tłumami chroniono się, pragnąc orzeźwić się w cienistych aleach. Ale tyle poszukiwane świeże powietrze i tutaj nie było doskonałe, bo kurz żwirówki przerzynającéj park i miejskie wyziewy tutaj także szkodziły i osłabiały posiwiałe od nich liście.
Po godzinie dziesiątéj wieczorem odleglejsze ulice parku zwykle pokrywał coraz większy nocny spokój, a ci, którzy nie chcieli jeszcze wracać do swoich stęchłych mieszkań, przebywali w aleach bliższych królewskiéj bramy. Liczne ławki w téj części parku zaludniały się wtedy miłosnemi parami, poetyzującemi gimnazistami, próżniakami, zakochanymi starcami, witającymi blask księżyca, lub marzącymi o przyszłéj sławie, układającymi plany lub bystrém okiem śledzącymi opóźniające się dziewczęta.
W stolicy rozmaicie się żyje, rozmaicie czas przepędza!
Kościelne wieże głuchemi tony zapowiedziały godzinę dziesiątą w wieczór. Ostatnie powozy z hałasem zbliżyły się do królewskiéj bramy, któréj wysokie i szerokie łuki z kolosalnemi posągami, blado księżycem oświetlonemi, szczególnie wspaniałe wrażenie wywierały. Jeszcze wracający do domów cisnęli się przez części téj bramy