się do Lwiego mostu, aby przez to nie domyśliła się, że był świadkiem tajemniczéj rozmowy między nią a żebraczką.
Była blizko jedenasta, gdy przybył na wskazane miejsce — lwy znajdujące się po obu stronach wejścia na most, nie dozwalały mu wątpić, że to było miejsce właściwe. Prawie nie pamiętał o sobie, a rozgrzany szybkim chodem, nieco rozpuścił kaptur, a wtém ciemna postać mniszki ukazała się także między drzewami. Żywo postąpiła krok naprzód, przebiegłszy prędko wzrokiem nieco widniejszą leżącą przed nią przestrzeń, wyglądała jak zniecierpliwiona.
Mnich Erazm wystąpił naprzeciw niéj.
— Ach — jesteś, pobożny bracie! rzekła bardzo miękkim głosem — czy dawno tu już czekasz?
— Kawałek czasu, dostojna siostro; ale niech cię to nie niepokoi, nie mam nic więcéj do stracenia, nic do czynienia, jak tylko moje zlecenie do ciebie!
— I dla tego odbyłeś podróż z Paryża tutaj? Z tego właśnie wnoszę o ważności zlecenia i niecierpliwie oczekuję na nie — mów!
Mnich przystąpił bardzo blizko do mniszki, i z wielkiém upodobaniem spojrzał na jéj odsłonione, marmurowe piękne rysy.
— Adwokat von Renard i pan Edward są w Paryżu, po uniknieniu okrutnéj śmierci i zguby. O moja pobożna siostro! w nich to rzeczywiście uwidoczniła się łaska Nieba i pomoc świętych — modlą się też bardzo w kościele naszego klasztoru.
— No — a Monte-Vero?
— Wyprawa nie powiodła się. Adwokat von Renard polecił mi słownie oświadczyć wam, że znany wam zapewne Eberhard zwyciężył, i tak skutecznie poparł swoje pretensye, iż zaledwie życie, ocalić zdołali!
— A więc żyje — ten znienawidzony? mimowolnie bledniejąc mruknęła mniszka.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/541
Ta strona została przepisana.