— Pobożny brat nie wiele potrzebuje, dostojna siostro!
— Ażeby ci nie zabrakło... mówił Leona, kładąc pieniądze w ręce długiego mnicha.
— Niech Najświętsza Panna błogosławi pobożną ksienię klasztoru Heiligstein — piękną mniszkę, ktôréj szata okrywa najcudniejszą kobietę, jaka kiedykolwiek, wyrzekając się świata, wykonała ślub czystości! Dusza biednego Erazma długo jeszcze przy tobie będzie przebywała! zajmowała się twoim pięknym obrazem; nie miéj tego za złe jego światowym myślom, lecz pomyśl, że człowiek ma krew i ciało, że piękność twoja w snach objawiać się mu będzie!
Chociaż te żarliwie wymówione słowa mnicha przekonały Leonę, że postać jéj nie straciła jeszcze swojego uroku i potęgi, przyjęła je jednak z zimnym, szyderczym uśmiechem.
— Jak długo służysz zakonowi bracie Erazmie? z mocnym naciskiem spytała.
— Lat dwanaście, dostojna siostro — jednak w obec takiéj piękności trudno pokonać niezamierające nigdy skłonności naszych uczuć. Przez długie lat dwanaście ani razu nie działo się to zemną co dzisiaj — szaleję...
— Ty drżysz, pobożny bracie. Oczy twoje rozszerzają się i palą — co się z tobą dzieje?
— Pozwól mi odejść... bo nigdy mnie nie wysłuchasz! bez głosu prawie odpowiedział rozdrażniony mnich, i miękką, delikatną rękę pięknéj mniszki do białych ust przycisnął przyklęknąwszy.
— Kto wie, czy mnie jeszcze kiedy nie zobaczysz! powiedziała mniszka tonem, który jeszcze bardziéj podniecił zmysły mnicha — przytém, coby to było za widowisko, gdyby kiedy ujrzała samych tylko pobożnych braci tarzających się u jéj nóg w grzeszném odurzeniu.
— W Paryżu — myśl ta zajmować mnie będzie dostojna siostro — czarująca to nadzieja! Ciebie widzieć
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/543
Ta strona została przepisana.