Bartels, i gdybym tak miał za co, musiałby być mądrym człowiekiem. Pomyślcie tylko panowie, że on jeszcze nie ma czterech lat, a wie o wszystkiém co się dzieje, a nawet i więcéj! Stara Urszula nie bardzo go lubi — to także nie jest bez powodu — więc on szuka u mnie jedynéj opieki, a ponieważ niewiele mu czasu poświęcić mogę, więc łatwo mu bardzo włóczyć się po podwórzu. Stara najczęściéj przy kracie, ale jak nikt go nie dogląda, wybiega za bramę, przebywa drogę i siada w parku pod jedném drzewem. Często już szukaliśmy go, zawsze tam znajdowaliśmy i mocno ukarali — lecz jak tylko kiedy wyjdzie, zaraz szuka tego drzewa i siada pod niém — potém bawi się kwiatkami i kamykami i zapomina przytém o jadle i napoju.
— Biedne dziecko! serdecznie powiedział Eberhard: gdyby mu tylko mowy nie brakowało!
— Tak, to rzecz najdziwniejsza! Mowę stracił — ale słyszy wszystko! Nie myślcie panowie, że on od urodzenia tak rzeźwo wyglądał, jak teraz Najświętsza Panno, co to za malutkie było stworzenie! Nie sądziłem wcale, że go przy życiu utrzymam. Ale teraz dobrze zdrów i silny. Gdybym tylko mógł więcéj na niego zwracać uwagi!
— A czybyście nie zdecydowali się oddać go komu? spytał Eberhard łagodnym, pięknie brzmiącym głosem.
Grabarz spojrzał zdziwiony na nieznajomego, wysokiego pana o szlachetnych rysach.
— Nie, panie, teraz kiedy już tak daleko zaszło, nie mógłbym uczynić tego — dawniéj nieraz, kiedy mi Urszula za bardzo gospodarowała i robiła dużo kłopotu, pozostawiając mi całą pracę i trudy z małém dzieckiem, bywały chwile, w których moją wspaniałomyślność — Samuel Bartels przerwał i poprawił się, — w których przeklinałem moją pracę, i byłbym go chętnie oddał bogatym ludziom — ale teraz nie mogę tego uczynić!
— No, jeżeli kiedy zmienicie zdanie, albo jeżeli coś was skłoni do powierzenia chłopca w inne ręce, mówił
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/577
Ta strona została przepisana.