Baron znowu zamknął drzwi i pośpieszył za księciem, który zamknięty w sobie wracał do zamku.
Kiedy weszli na korytarzową posadzkę, a książę powiedział szambelanowi „dobranoc“ nieco zwięzłéj niż zawsze, przybliżył się do barona jego stary, zaufany sługa.
— Co nowego? zapytał go Schlewe, idąc po marmurowych schodach do swojego mieszkania, a stary z lichtarzem w ręku szedł za nim.
— Czcigodna ksieni czeka w salonie! po cichu odpowiedział sługa.
— Ksieni — o téj godzinie?
— Pobożna dama przybyła pierwéj do zamku niż wasza ekcellencya, i żądała rozmowy z waszą ekcellencyą — pocieszałem ją jak mogłem.
— O, jakaż to z mojéj strony niegrzeczność, tak długo dać na siebie czekać pobożnéj kobiecie! żałując rzekł szambelan, i dostawszy się na wysokość schodów, wszedł do jasnego i mile ogrzanego salonu, którego drzwi otworzył mu służący i oddalił się.
Przy kominku, na którym żarzyły się jeszcze węgle, siedziała w fotelu opatka klasztoru Heiligstein. Zdjęła welon i kaptur, i czytała jedną z książek, które obok niéj na rzeźbionym stole leżały. Świecznik rozwidniał salon, którego podłoga przykryta była miękkim ciemnym kobiercem, tak, że von Schlewe mógł rozpoznać każdy rys twarzy Leony, każdą fałdę jéj ciemnéj, szerokiéj szaty.
Gdy sługa zamykał drzwi, ona powstała.
Baron przybliżył się z ukłonem, i ujął za małą, ale pulchność jéj postaci zdradzającą rękę, którą podniósł do swoich wyschłych ust.
— Przebaczenia, moja łaskawa! wyrzekł.
— Nic nie — szkodzi, panie baronie — nie traciłam czasu na darmo, czytałam znakomite dzieło Tomasza à Kempis, które tu na stole leżało obok innych pobożnych książek, i czas mi zbiegł przy tém bardzo prędko!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/589
Ta strona została przepisana.