Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/591

Ta strona została przepisana.

jest dziwne, prawdziwa to piłka — już zdaje się zupełnie zapomniał o pięknéj Leonie!
Ksieni słysząc te bezwstydne, z ironicznym, gryzącym uśmiechem wymówione słowa swojego chytrego wspólnika, wstała — wzrok jéj chciał zniszczyć na pół pochylonego przed nią węża, który śmiał tak do niéj przemawiać; lecz szybko przypomniała sobie, że potrzebuje tego nędznika i że z nim zawarła przymierze — zmusiła się zatém do dumnego, pogardliwego uśmiechu.
— Serce księcia to piłka, pomruknęła; bardzo to wierne określenie, mój kochany!
Rzekła to w sposób tak z góry uderzający, jakby mu chciała dać uczuć, że on tylko był jéj narzędziem.
— Bardzo wierne, a nadewszystko prawdziwe, pani hrabino. Książę smutny, a wiesz pani dla czego? Nie sądzę, abyś to pani odgadła!
Leona wstrzymała się z wyjawieniem zdania.
— Wprowadzasz mnie pan w ciekawość — objaw mi pan swoje najnowsze spostrzeżenie! powiedziała.
— Książę tęskni do ładnéj Małgorzaty, robi sobie wyrzuty — i kochają dzisiaj bardziéj niż wówczas, gdy mi się udało oderwać go od niéj i umieścić pod stopami pani!
— Przypuszczam, że żartujesz, baronie! Książę miałby...
— Królewska wysokość zdaje się należeć do rzędu tych ludzi, którzy to lubią i tego sobie życzą, czém pani pogardziłaś, moja najłaskawsza. Nie dowierzasz pani moim słowom?
— Jeżeli mam panu wyznać: tak jest.
— Mógłbym złożyć pani dowód! Chcesz pani widzieć dziewczynę — mniemam, że bez przeszkody przy téj sposobności możemy podsłuchać księcia, który nim się na spoczynek udaje, lubi marzyć, jak ten, któremu wyrzuty sumienia spać nie dają.
— Rzecz bardzo dziwna! Znam ja jedno miejsce za obiciem ściany, która ulu-