Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/605

Ta strona została przepisana.

ponocy do zamku i będę tam błagał pomocy przeciw takiéj samowolności i zbrodni!
— Razem otworzymy te drzwi, mój przyjacielu, bo jak ciebie tak i mnie przywołał ten narzekający głos biednéj, którą tu na górze haniebnie uwięziono! powiedział książę zbliżając się do Waltera, który mu wcale nie ufał.
— Któż więc jesteście? powoli i wahając się spytał.
— Zostawcie to na późniéj — ta nieszczęśliwa ani sekundy dłużéj niepowinna jęczeć w więzieniu!
— Drzwi tak są mocne i bezpieczne, iż się wyłamać nie dają.
— Śpieszcie do zamku i zanieście baronowi von Schlewe rozkaz, aby tu natychmiast przybył z kluczami!
— Baronowi rozkaz? powtórzył Walter — ja jestem wyrobnik — baron nie usłucha takiego rozkazu!
— Więc weźcie moją szpadę na dowód i oświadczcie baronowi: że książę Waldemar rozkazuje mu przez was, aby się tu natychmiast stawił!
Małgorzata gorączkowo wzruszona słuchała prowadzonéj na dole rozmowy — nie wierzyła zmysłom swoim, gdy poznała głos tego, którego miała za Schlewego — ale gdy uniesiony gniewem wymienił nazwisko barona — gdy usłyszała, że pośpieszył bronić jéj i ratować, przejęła ją błoga myśl, bo kochała jeszcze księcia z całym zapałem serca — załamała ręce — twarz jéj wypogodziła się — teraz musi się wszystko zmienić, teraz będzie ocalona!
Ale ta rozkoszna niespodzianka była tak wielka, tak silna dla jéj duszy ugiętéj brzemieniem troski i nieszczęścia, że tonąc we łzach błogości, padła na ubogie łoże celi, bo za słabą była, aby przetrwać tę godzinę.
Książę niespokojnie przechadzający się tam i napowrót przededrzwiami wieży, gdy Walter szybko odszedł, nie śmiał odezwać się do niéj na górę — gniotła go wina, zdawało mu się, że biedna dziewczyna wszystko to z jego