ku i trwożliwe spojrzenia przypisywał chwilowemu wzruszeniu.
Rozkazał przygotować dla dziewicy jedno skrzydło swojego zamku, sprowadzić lekarzy i służbę, i temu, którego Małgorzata nazwała swoim najwierniejszym przyjacielem, dozwolił pozostać w przedpokoju owego skrzydła, aby na wszelki przypadek był na jéj zawołanie.
Poczém zaraz własnoręcznie napisał do ministra królewskiego dworu, tudzież do nadwornego marszałka, zawiadamiając ich, że szambelana von Schlewe od służby swojéj uwalnia, i że należy go oddalić, bo inaczéj oddać go musi pod sąd! Listy te oddał swojemu adjutantowi z rozkazem, aby szambelan jak najraniéj sam je podług adresów, podoręczał.
Schlewe uczynił temu zadosyć — ale listy odniosły inny skutek niż się książę spodziewał.
Gdy Małgorzata, po udzieleniu jéj pomocy nazajutrz już wzmocniona, dziękując Niebu za ocalenie, była na drodze wyzdrowienia, a Walter rozmyślał nad następstwami wypadków zeszłéj nocy, przybył adjutant królewski i powołał księcia do zamku w stolicy.
Waldemar nim ekwipażem swoim do zamku pośpieszył, przybył do Małgorzaty jakby mu było trudno opuścić ocaloną — zastał ją przejętą wdzięcznością i nadzieją, musiał stać i niemo wpatrywał się w nią, bo była znowu ową skromną, piękną dziewczyną, ktôréj obraz go ścigał, jakby ją skutki cierpień wcale nie zmieniły!
Dla czego powiedział jéj: bądź zdrowa? Dla czego powrócił, gdy już próg przestąpił i jeszcze raz spojrzał na nią?
A Małgorzata? Któż zdoła opisać, co działo się w sercu téj dziewicy, która tyle wycierpiała, gdy się z nagła ujrzała przeprowadzoną z więzienia tu, gdzie przebywał i ukazał się jéj ten, do którego należała jéj pierwsza i jedyna miłość!
Waldemar jeszcze raz przystąpił do niéj — ujął jéj rękę — nie mógł wyjechać z zamku, bez wyznania jéj
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/610
Ta strona została przepisana.