Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/618

Ta strona została przepisana.

tych przebijała się wewnętrzna trwoga i niepokój. Długo kazaliście mi czekać na siebie!
Eberhard przybliżył się do starca, dla którego miał wysoki i prawdziwy szacunek.
— Nie gniewajcie się na mnie, ojcze Ulrychu, że dopiero dzisiaj staję przed wami!
— Musiałem aż posyłać po ciebie, Eberhardzie — ja już kończę, a chciałbym pierwéj zwierzyć się tobie z niektóremi rzeczami! Każdemu oddać trzeba, co mu należy! Zaszłéj nocy syn mój dowiedział się odemnie o wszystkiém co go dotyczę, co go obchodzi — z tobą, chciałbym o czém inném pomówić — a wielki już czas, Eberhardzie, czuję to dobrze!
— Jak dalece kocham was i waszego syna, ojcze Ulrychu, o tém wam mówić nie potrzebuję; wiecie to i bez słów moich i dajcie mi tego dowód, kiedy mnie chcecie udarować zaufaniem!
— Zdaje mi się, Eberhardzie, że i ty jesteś także moim synem, i prawdziwie tęskniłem do ciebie, cichym głosem mówił starzec — siadaj — przysuń krzesło, tu blizko mnie — już mi mówić trudno — oczy moje strudzone — złe to oznaki, więc mi się śpieszyć należy. Tak, jeszcze blizéj. Eberhardzie — z tobą tylko samym mówić pragnę!
Gdy syn, tak długo na środku pokoju stojący, usłyszał te słowa ojca, cicho i ze świętém posłuszeństwem wyszedł do drugiego pokoju.
Trzeba było tylko jednego spojrzenia, jednej syllaby starego Ulrycha, a syn już dojrzałego wieku człowiek, bez zwłoki i kwestyi wolę ojca spełniał.
Eberhard i starzec pozostali sami w pokoju.
— Spuść lampę niżéj, mój synu, cicho powiedział stary Ulrych w półcieniu wygodniéj moim starym, strudzonym oczom! A to, co ci mam opowiedzieć, Eberhardzie, także nie jasne, lecz ciemne, i stosowne tylko w otaczającém nas pół świetle. Z dwóch przyczyn pragnę powierzyć tylko tobie jednemu i przekazać jako