Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/620

Ta strona została przepisana.

dziewczęta, i który niejednéj ukradł całusa, od niejednéj za to dwa otrzymał!
To wszystko rozzuchwaliło go — duma rodziców, przeświadczenie o sobie, nabyte wiadomości, pierwszeństwo przed innymi jakie mu zewsząd przyznawano, czyniły go coraz pewniejszym siebie, coraz dumniejszym — a gdy nawet zmarły król najlepiéj lubił z nim obcować, dawał mu zlecenia, owszem nawet zawezwał go do zamku, dla rozmówienia się z nim, zdumiony, ale nie pyszny, przekonał się o swojéj wartości.
Młodość wrzała mu w żyłach, ognista i śmiała młodość, która nigdy nie wraca, któréj nigdy nikt dosyć nie szanuje i nie poznaje!
Ale nie sądź, aby Ulrych dla tego zaniedbał pracy. Nabył on w Paryżu i w innych wielkich miastach wiele doświadczenia i biegłości w złotniczéj sztuce i w domu z nich korzystał.
Wtém zdarzyło się, że jednego dnia, Ulrych idąc do zamku, spotkał powóz księżniczki Krystyny — stanął, czekając aż przejedzie, i gdy zdjął kapelusz, oczy jego spotkały się z oczami najpiękniejszéj w kraju dziewicy.
— Księżniczki Krystyny! powtórzył zdziwiony Eberhard: któréj tak wykończony obraz wisi w sali zamkowéj jéj imienia?
— Téj saméj — była to wówczas niemal dwudziestoletnia córka księcia Henryka, dla swojéj piękności i dobroci serca, przez jéj kuzyna, księcia następcę tronu, wysoko ceniona.
— Przez teraźniejszego króla?
— Kochał on księżnę Krystynę; ale ona na to nie — zważała, był to obraz niewinności i obojętności, prawa i czarująca, bez dumy i uprzedzeń, słowem piękna, rozumna, pełna dowcipu dziewica.
Ulrych spotkał już był raz w zamku młodą księżniczkę — gdy więc przejeżdżała obok niego ze swoją damą dworską, a on stał kłaniając się, tak szczerze i przy-