Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/628

Ta strona została przepisana.

danie tego! Tobie mogłem powierzyć tajemnicę mojego życia — jestem bardzo wyczerpany i nieszczęśliwy! Czy wiesz Eberhardzie, co mi w ostatnich czasach bardzo często na myśl przychodziło? cichym i przerywanym głosem mówił stary Ulrych: oto, że ponoszę karę za winę takiego losu Krystyny! Patrz na moje nieszczęśliwe członki, i wierz mi, że tęsknię do spokoju! Kontent jestem, że ci wszystko wyznałem — zdawało mi się, że tak uczynić byłem powinien — teraz mi już Iżéj! Przywołaj mojego syna — i przynieście tu światła, bo ciemno w koło mnie!
— Przypisywałeś sobie ojcze Ulrychu więcéj siły, niż jéj masz rzeczywiście, opowiadając mi tak długo! Postaram się wywiedzieć, co się stało z czarno ubraną damą, i gdzie znalazła schronienie. Cztery karę konie, mówiłeś, zaprzężone były u powozu?
— Wszystkie czarne — stęknął stary Ulrych — wszystkie czarne — jakbym na to jeszcze patrzał — dla tego też mi czarno przed oczami! Gdzie mój syn? — Obaj tu bądźcie przy mnie — i przynieście światła!
Eberhard przywołał syna starca, posłali po doktora Wilhelmiego, bo siły sparaliżowanego ciągle uchodziły i zapalili kilka świec i lamp.
— Tak lepiej! poszepnął stary — chodźcie tu do mnie — połóżcie wasze ręce na moich, któremi ruszyć nie mogę! Ha — otoż znowu ciemno w koło mnie i już was poznać nie mogę — módlcie się za mnie — Bóg się nademną zlituje!
— Ojcze! krzyknął syn sparaliżowanego, widząc, że mu się oczy zamykają.
— Zostawcie mnie w spokojności — pozwólcie mi zasnąć! — szepnął stary czując zbliżającą się śmierć.
Eberhard ścisnął rękę przyjaciela — poważni i rozrzewnieni stali przed krzesłem, w którém leżał stary, bezwładny i ciężko oddychający.
Księciu de Monte-Vero, który teraz znał całą smutną historyę życia starca, że to nietylko ojciec Ulrych leży