Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/631

Ta strona została przepisana.

Czegóż potrzebował jako pustelnik? Sam przecię szukał największego niedostatku!
Że stary Jan wywarł na rozwijający się umysł Eberharda wpływ jak najprzeważniejszy, że podrastający a wrażliwego ducha młodzieniec nasycał się mocno głębokiemi prawdami życia, które wpajał w niego starzec, była to rzecz niezaprzeczona. Ale pokarm ten dopiero wtedy rozkwitł w piersiach Eberharda w całéj pełni, gdy go nawiedziły dolegliwości życia i chwile najprzykrzejszéj walki — w pośród nich tylko dusza ludzka może się zupełnie rozwinąć, tylko przez nie dosięgnąć może tak wielkiéj wzniosłości, czystości, takiej łagadności i szlachetności.
Dla każdéj rzeczy znajdującéj się w chatce swojego opiekuna, Eberhard nawykły kochać go jak ojca, miał cześć, którą można było nazwać rozrzewniającą. Każdy przeto przedmiot, którego starzec dotykał lub używał, był dla niego świętością; cenił go zaś za to jedynie, że go stary Jan używał w czasach swojego pustelnictwa.
Trudno mu było zabrać ze staréj, zapadnięciem już grożącéj chatki wszystkie rzeczy, ale nie mógł nic zostawić i nie uszanować wszystkiego, co zarówno miłe mu było.
Pochowawszy zatém swojego drogiego wychowawcę, jedynego na ziemi człowieka, którego swoim nazywał i który umierając z ojca przemienił się w jego dobroczyńcę, wywiózł z sobą cały pozostały po nim spadek, stare krzesła i szafy, oraz rzeźbione biurko, dla swojego kunsztownego wyboru stanowiące jedyny drogocenny przedmiot dziedzictwa.
Wiemy, że w owym czasie Eberhard doznał od Leony najstraszliwszéj krzywdy, jaką żona mężowi wyrządzić może — wiemy, że Leona wtedy właśnie go w najświętszych rzeczach oszukiwała — ale posiadała jeszcze dziecię, którego jéj odebrać nie mógł, dla tego więc dziecka, Wprzód nim wyjechał z Europy, przesłał jéj jako świętość spadek po starym Janie.