Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/641

Ta strona została przepisana.

usunąć ztamtąd to biurko! Służba naprawi pokruszone jego części.
— Ten niewczesny czyn mocno mnie zasmuca.
— Trzeba było słuchać tego, co powiedziałam!
— Przy cudnéj piękności obrazów zapomniałem o tém.
— Obaczysz je znowu!
— A więc nie gniewasz się na mnie i pozwalasz mi, dostojna, piękna siostro, znowu cię kiedyś odwiedzić?
— Odwiedziny twoje są mi pożądane! odpowiedziała Leona, przekonawszy się o działaniu jéj wynalazku, który w kilka lat późniéj rozszedł się po wszystkich krajach, a zarazem dostrzegłszy, że pomiędzy szczątkami biurka okazała się szuflada, któréj dotąd nie znała. — Niech cię święci prowadzą!
Przeor złożywszy pobożnéj siostrze podziękowanie za sprawioną mu przyjemność, wyszedł.
Gdy Leona pozostała sama w salonie, schyliła się, aby przekonać się czy jéj wzrok nie myli. Znała każdą skrytkę biurka i każdéj na osobne papiery użyła — teraz z tylnéj ścianki na kilka kawałków rozpadłéj, ukazało się coś żółtawo białego.
Nie było wątpliwości: za skrytkami, których używała, znajdowała się jeszcze jedna tajemna, któréj dotąd nieznała i któréj istnienia nie domyślała się. Ta skrytka, jak się teraz przekonała, otwierała się za pomocą sprężyny, która teraz odpadła. Prędko oderwała drewniane części, okrywające skrytkę i wyjęła z niéj kilka starych pożółkłych papierów. W tém tak starannie ukrytém miejscu prócz tych papierów nie znajdowało się nic więcéj, a gdyby nie pokruszenie się stołu, papiery te nigdy nie byłyby na jaw wyszły, ale właśnie okoliczność, że pisma te w tak tajemném miejscu były przechowane, dowodziła ich ważności.
Spojrzała więc szybko na to co znalazła — był to rękopis starego Jana — nieco sztywne i nie widoczne bladym atramentem pisane litery, nie pozostawiały żad-