Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/643

Ta strona została przepisana.

łość, nieudana chęć życia, nas wabiły. Byliśmy jeszcze bardzo młodzi, bo na uniewinnienie nasze muszę to tutaj przytoczyć, skoro już jestem stary — byliśmy bardzo młodzi, i jeszcze nie myśleliśmy o tém, jakie będzie następstwo tych uciech — używaliśmy, o nic nie pytając!
„Aby w lecie dostać się do jednego z takich balowych domów, musieliśmy wychodzić z miasta i przebywać cienisty lasek. Nad brzegiem jego leżał mały, wesoły dom, a w jego oknie spostrzegłem twarz dziewicy pachnącemi różami otoczoną. Stanąłem zdziwiony, bo twarz ta była piękna — ciemne loki zwieszały się przy niéj, a ciemno-niebieskie oczy świeciły z niéj łagodnym blaskiem.
„Uderzył mnie miły obraz tego dziewczęcia, i sądziłem, że i mnie nawzajem postrzegła, bo spojrzenia nasze spotkały się — ale tego nie przeczuwałem, jakie w przyszłości oczekuje nas szczęście i jak straszliwie się skończy.
„Wtém wchodząc jednéj soboty do sali balowéj, ujrzałem naprzeciw wejścia stojące obok drugiéj dziewicy to czarowne zjawisko, które widziałem w oknie samotnego domu — poznała mnie — zarumieniła się, i milutko spuściła oczy.
„Józefina — tak nazywała się słuszna, skromna dziewczyna — nie pierwszy już raz znajdowała się na przedmieściowym balu — patrzałem na nią owym przejmującym wzrokiem, właściwym nam, gdy uczuwamy skrycie budzącą się miłość. Wkrótce otoczył ją rój wzajemnie nastręczających się wielbicieli — uważałem na wszystko, co się w koło niéj działo i co sama czyniła — a ona ukradkiem kiedy niekiedy i na mnie spoglądała.
„Wtém nakoniec znalazłem sposobność pomówienia z nią sam na sam — odprowadziłem ją do domu — darowała mi różę, którą nosiła na piersi przypiętą.
„Odtąd często i prawie codziennie widywałem Józefinę — unikałem towarzystwa kolegów, bylebym tylko u niéj mógł przebywać — wyzanłem jéj mi-