Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/647

Ta strona została przepisana.

obaczysz pan na własne oczy, że milutka Józefina powiła małego chłopczyka, małego bękarcika Ingelsteina!
— „Pan chyba oszalałeś! zawołałem przerażony.
— „Ej, ej, czemu się pan tak dziwisz! Nie żartuj, panie von der Burg. Przecięż musiałeś już zmiarkować ten figiel?
— „Ani słowa więcéj, panie hrabio, bo cię tu w pośród uczty kulą przeszyję!
„Oficerowie przyskoczyli i rzucili się między mnie i mojego śmiertelnego nieprzyjaciela, który mi porwał najmilszą — porwał i zbezcześcił!
— „Proszę za mną! powiedział nieco wzburzony hrabia. Usprawiedliwiam pański gniew. Przekonasz się pan na własne oczy o tém, co za bajkę uważasz!
„Przeprowadził mnie w nocy przez bramy miasta do małego, odległego domu; — okna jego z przodu były szczelnie zasłonione — ale z tyłu było jedno nie zupełnie firankami zakryte — on mi je pokazał — dozwolił zajrzeć w środek pokoju — i obaczyłem.... Józefinę czuwającą nad dzieckiem!
„Wszystko w koło mnie znikło — nagle zdało mi się, że cała ziemia przemieniła się w wieczną noc i zatracenie — krew ścięła mi się w żyłach....
„Kochałem nałożnicę — zgubioną!
„Nazajutrz, o milę od stolicy, nad brzegiem lasu, odbył się pojedynek między hrabią von Ingelstein i mną — strzelił i chybił — moja kula strzaskała mu głowę!
„Sam żałując, że nie poległem, poddałem się prawu i osądzono mnie na kilkoletnie więzienie w twierdzy, a gdy wycierpiałem karę, uwiadomiono mnie, że Józefina umarła!
„Nie widziałem jéj nigdy!
„Być może, iż dręczona wyrzutami, uległa zgryźliwéj, okropnéj chorobie suchot — byłem jéj ostatnią myślą, ostatniém życzeniem — z mojém imieniem na ustach uległa w walce, nie otrzymawszy odemnie przebaczenia za zdradę mojej miłości, za skrzywienie mojego życia.