wszedł na trybunę, którą przewodnik ludu z miną zwycięzcy tylko co był opuścił.
Wszyscy zwrócili oczy na słusznego mężczyznę w robotniczéj odzieży, który pełnobrzmiącym, silnym głosem tak przemówił:
— Na to tylko zwrócić mogę uwagę waszą, rzekł z powagą i godnością, gdy zgromadzeni coraz bardziéj uciszali się: że prawdziwymi przyjaciółmi waszymi nie są ludzie pustego słowa, ale płodnego czynu! Nie wierzcie każdemu, który wam do gustu przemawia, który kierować wami pragnie! Nic to nie kosztuje powołać was tutaj od pracy i prawić wam piękne słówka. Kto uczciwie myśli, ten do was inaczéj nie zawoła jak: Oświecajcie się — umiejcie nad sobą panować i bądźcie zadowoleni!
Ozwało się kilka głosów ganiących, — przewodnik ludu śmiał się przeważny i niecierpliwy, ale Eberhard nie zważając na nic, spokojnie i pewno mówił daléj:
— Kto z was ma słuszną skargę do zaniesienia, niech się uda do majstra Ulrycha, którego wszyscy znacie i poważacie; co potém nastąpi, nie potrzebuję wam tu powiadać; dosyć na tém, że pomoc zyskacie!
— Kto jest ten nieznajomy? To także są pochlebstwa! obietnice! zawołano burzliwie.
— Jutro inaczéj myśleć będziecie, głośno i pewno powiedział Eberhard. Wracajcie do domów! Idźcie do pracy — a i wy także z warsztatów! Świat potrzebuje dzieł waszych rąk, pilność jest filarem szczęścia! Nie uwodźcie się tém, że bogaci hulacy pozornie zwyciężają. Pracą tylko można zyskać zadowolenie z siebie — pracą tylko, każdy w swoim rodzaju, okażemy, żeśmy godni daru bożego!
— Słyszycie — słyszycie! — szeptały tłumy. Kto jest ten człowiek?
— Fabrykant machin! mówił jeden.
— Rytownik albo malarz! utrzymywali drudzy — gniewne wołania cichły.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/65
Ta strona została przepisana.