Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/653

Ta strona została przepisana.

ani ochoty na nas uważać i podsłuchywać — starą Ehrenbergową djabli wczorajszéj nocy tyfusem zadusili — leży tam na dole pod schodami — a dzisiejszéj nocy, jak powiedział sprowadzony doktor, pójdzie za nią i najstarsza córka Augusta!
— Masz słuszność, w tak przyjemném towarzystwie słuchanie i baczenie zupełnie jéj w myśli nie postało — ale i Walterowi ja także nie ufam!
— On tylko ku wieczorowi przychodzi, Kasztelanie, i zwykle bawi krótko — a i dzisiaj już wyszedł był, kiedy ty przybyłeś!
— Gdzie spotkałeś tego szelmę Porucznika?
— Gdzież indziéj jeżeli nie przy kimlówce!? Siedział tam pod „Następcą tronu“ i właśnie przywabił sobie kilku studentów.
— I myślisz, że będzie na nas czekał?
— Porucznik? Oho, jak on na co da słowo honoru! Chociaż sąd odebrał mu szlachectwo, pozostaje on zawsze, jak mi oświadczył, panem von Reitz, bo tacy miejscy sędziowie nie mogli mu nic więcéj zrobić, jak najwyżéj uwięzić go, ale szlachectwa odebrać mu nie mogli! O północy będzie on w przejściu przy Małéj Katedralnéj ulicy, bo historya z zamkiem w ciekawość go wprawiła.
— Ja go jeszcze bardzo mało znam, powiedział Kasztelan, ma on odwagę?
— Porucznik? Do pioruna! to go chyba wcale nie — znasz, om stanie za trzech!
— Bo to widzisz, w zamku jest warta, z wielkim namysłem mruknął Kasztelan; a tę, która stoi przy skarbcu będziemy musieli ochłodzić!
— Porucznik nosi zawsze w kieszeni sztylet, który datuje jeszcze z jego lepszych czasów — powiadam ci, że to jest arcydzieło, a pamięta o tém, aby był zawsze ostry!
— Dobrze! — Ale co to? nagle stając spytał Kaszte-